Włosi zawsze słynęli ze znakomitych progresywnych formacji. Takie grupy z lat 70-tych, jak Premiata Forneria Marconi, Le Orme czy Banco określane są już mianem kultowych. Ale dorobek grup współczesnych również jest nie do pogardzenia. Obok moim zdaniem zdecydowanych liderów włoskiej sceny progresywnej: Deus Ex Machiny, do najbardziej interesujących grup młodego pokolenia należy D.F.A. Zadebiutowała w roku 1997 udanym krążkiem Lavori In Corso, a dwa lata później dostarczyła fanom jeszcze doskonalszą płytę Duty Free Area.
D F A gra własną, energetyczną i progresywną odmianę fusion (lub jazz-rocka, jak kto woli). Pierwszy utwór kojarzy się mocno z Ozric Tentacles, głównie poprzez świdrujące, space-rockowe podkłady klawiszowe. Z drugiej strony słychać tu swobodne, półimprowizowane partie solowe pachnące szkołą Johna McLaughina i Mahavishnu Orchestra. D F A miesza to razem w swoim tyglu z czysto progresywnymi inklinacjami do gęstych kombinacji rytmicznych i wynosi na nowy poziom muzycznej intensywności. Końcowy efekt to 50 minut intensywnej podrózy przez bogactwo fascynujących tematów melodycznych, rozwijanych przez bardzo ciekawie współpracujące ze sobą wszystkie instrumenty. Budują one razem przyjemne, ciepłe brzmienie, czasem bliskie Ozric Tentacles, innym razem kojarzące się z grupami w stylu Sinkadusa. Utwory są w większości instrumentalne, ale w utworze Esperanto zaśpiewał gościnnie Alberto Piras, czyli nie kto inny, jak wokalista Deus Ex Machiny. Również ostatni, najbardziej stonowany na płycie utwór Malia został korzystnie ubarwiony przez żeński głos Giorgii Gallo.
Cała płyta brzmi bardzo dojrzale i zagrana jest w swobodnym, typowym dla jazzu stylu. Jako całość jest to dzieło absolutnie bez zarzutu i wyrobionemu słuchaczowi przyniesie porcję czystej muzycznej przyjemności. Polecam bez zastrzeżeń!