Istniejący od 3 lat polski zespół Indukti tworzy piątka wykształconych muzyków. Każda z tych osób posiada już swoją muzyczną przeszłość i doświadczenie... W końcu los sprawił, iż te pięć umysłów spotkało się i wzajemnie przenikając się ideami rozpoczęło pracę nad wspólnym albumem. Przy nagrywaniu S.U.S.A.R Indukti otrzymało jeszcze świetne wsparcie: wokalnie wspomógł ich Mariusz Duda (znany z Riverside), a na harfie zagrała znana polska harfistka Anna Faber. Zapowiadała się naprawdę niesamowita płyta...
Po wysłuchaniu kilku utworów dostępnych, w formacie mp3, na stronie: http://www.indukti.art.pl wiedziałem już, że jest na co czekać. Na szczęście nie myliłem się...
Muzykę Indukti cechuje energia i dynamizm. Utwory przepełnione są najróżniejszymi pomysłami - delikatność przeplata się z drapieżnością, jednorodność z różnorodnością. Podobno słowo "indukti" w jednym z wschodnich języków oznacza: magiel. Określenie to, w jak najbardziej pozytywnym sensie, najlepiej oddaje charakter muzyki zawartej na S.U.S.A.R. Jest ona bowiem wybuchową mieszanką złożoną z prawie wszystkich gatunków muzycznych....
Jeśli ktoś potrzebuje porównań, proszę bardzo: Szczególnie zachwyceni, debiutanckim krążkiem Indukti, powinni być zwolennicy zespołów takich jak King Crimson czy też Tool. Muzykę polskiej grupy cechuje "karmazynowa dyscyplina" - słynny "uporządkowany chaos". Z Tool'em z kolei kojarzy się, momentami, wokal (chociażby w utworze Freder) oraz hipnotyzujący, transowy rytm. Pojawiające się w tle utworu no. 11812 rytmy przywołują na myśl klimat orientalno - transowej, nieco podstarzałej już, kompozycji Pink Floyd zatytułowanej: Set The Controls For The Heart Of The Sun (znajduje się ona na płycie A Saucerful Of Secrets). Ta inspiracja jest bardzo bliska memu sercu...
Oddzielny opis należy się utworowi Cold Inside. Nieco odbiega on od nastroju całego krążka - jest to raczej tradycyjna piosenka, opatrzona świetnym wokalem Mariusza Dudy. Nie uderza, jak inne kompozycje, bogactwem dźwięków, ale i tak ma w sobie "to coś". Słucha się jej przyjemnie, to całkiem dobry materiał na ewentualny singiel.
Podobieństwa i nawiązania, o których pisałem wcześniej, nie są natrętne i na pewno nie drażnią - płyta, posiada swój, niepowtarzalny i oryginalny nastrój. To niesamowite jak wspaniale może ze sobą współgrać szaleństwo elektrycznych gitar i dostojność harfy. Różnorodność S.U.S.A.R sprawia, iż każde kolejne słuchanie pozwala nam odkryć w tej płycie coś nowego - poznać dźwięki, na które wcześniej nie zwróciliśmy uwagi. Jak dobrze wiedzieć, że mamy kolejny dobry album, który został nagrany w kraju nad Wisłą.