Temat subtelnych różnic pomiędzy inspiracją i naśladownictwem przelewa się już od dawna na różnej maści grupach dyskusyjnych. W muzyce progresywnej dość często jakiekolwiek odwoływanie się do klasyków jest traktowane na ogół negatywnie. Oczywiście wszystko zależy czy fan i/lub recenzent chce danej kapeli dołożyć lub nie. Dość zgrabnie manipuluje się skrajnymi określeniami typu „nawiązuje do” czy „zżyna , małpuje , klon”.
Skąd ten wstęp? Płyta Balance niemieckiej formacji Crises jest świetnym przykładem w/w dyskusji. To niesamowite, że po bez mała trzynastu latach powstaje album – hołd złożony niewątpliwie jednej z ważniejszych płyt w historii muzyki – Images & Words Dream Theater. Odrobinkę przesadziłem z tym hołdem gdyż Balance nie jest tak naprawdę w całości I&W-podobny....z pewnością poważna jego część ale o tym odrobinkę później...
Napisałem „formacja niemiecka” co nie jest do końca prawdą. Rzut oka na nazwiska muzyków wyjaśnia wszystko. Trzon grupy w postaci gitarzysty i basisty stanowią muzycy legitymujący się czeskim pochodzeniem zatem można przyjąć, iż Crises jest kapelą czesko-niemiecką:-) ... i to nie taką młodą. Debiutancka (kompletnie już dziś niedostępna) EPka ukazała się już w 1995 roku. Pełno wymiarowym debiutem była płyta Broken Glass z 1999 roku. Bardzo lubię ten krążek, na którym poczyniono jakby próbę kompromisu pomiędzy tym co robiło Dream Theater, Marillion i ....Asia. Już myślałem, że zespół przestał istnieć , aż tu nagle taka niespodzianka. Po blisko pięciu latach ukazuje się Balance. Co prawda na razie tylko w Stanach Zjednoczonych.....ale jest !
Czym różni się Balance od Broken Glass ? Na nowym albumie Crises nie odnajdziemy już nut neo-progowych. W to miejsce otrzymujemy typowy, bezkompromisowy niemiecki true-progmetal (ha, udało mi się stworzyć nową szufladę ????:-). Po parokrotnym przesłuchaniu dostrzegamy, iż materiał na Balance dzieli się jakby na trzy części. Pierwsze trzy utwory to typowe „progmetalery” w stylu Dreamscape, Vanden Plas czy AtmOsfear. Kolejne trzy kawałki to malutki ukłon w stronę legendarnej niemieckiej formacji Sieges Even. Szczególnie ostatni z wymienionych With Angels Wings przypomina niezapomniane krążki Sophisticated czy Uneven. Muszę przyznać, że Ondrejowi Hurbanicowi dość zgrabnie udało się wcielić w postać Wolfganga Zenka....Zamykające Balance trzy ostatnie, połączone numery to wielki, wspominany przeze mnie na początku recenzji, ukłon w strone DreamTheaterowego Images & Words. Instrumentalny Storms, balladowy Rain czy też opus magnum tej płyty, blisko dwunastominutowy End Of A Rainbow idealnie odtwarzają atmosferę najlepszej płyty DT. Mało tego. Crises udało się obok muzyki odtworzyć klimat i radość grania utracony już dawno IMO przez Dream Theater. Prezentując znajomym fragmenty (bez wokalu) End Of A Rainbow bezproblemowo figluję, że to out-take z Images & Words, Jakież jest zdziwienie gdy pojawia się wokal Rusella kompletnie różny od Serka LaBrie. A propos wokalisty. Niestety z żalem stwierdzam, że pan Gray jest najsłabszym ogniwem Crises. Gość dysponuje barwą dość monotonną, a i linie melodyczne pozostawiają wiele do życzenia. Na dodatek Russell chwilami najwyraźniej idzie „po bandzie” balansując niebezpiecznie na granicy fałszu;-(. Na szczęście muzyka się broni.
Z pewnością wiele osób zada pytanie. „Po co zespoły takie jak Crises nagrywają płyty najeżone różnej maści zapożyczeniami ?”. Odpowiem prosto. Po to aby cieszyć serca tak niepoprawnych i niereformowalnych fanów progmetalu jak ja. Nic na to nie poradzę, że Balance słucha się BARDZO przyjemnie, a chwilami łza się w oku kręci na wspomnienie najlepszych płyt gatunku....
Album Balance z pewnością nie jest adresowana do tych, którzy szukają czegoś nowego. To nie ten adres.