Nieco zaskakująca pozycja ze stajni Oskar Records. Poznański wydawca znany jest przede wszystkim z albumów z kręgu szeroko rozumianego rocka progresywnego, bądź płyt rockowych z przedrostkami jazz, blues, hard czy retro. Płyta Ja człowiek grypy The POKS odwiedza zupełnie inne stylistyczne rewiry. Co jednak najważniejsze, jest naprawdę ujmująca.
The POKS to kwartet na wokal, gitarę (Łukasz Dąbrowny), gitarę, syntezator (Dominik Gałenza), perkusję (Adam Balicz) i gitarę basową (Rafał Drozdowski), którego początki sięgają 2015 roku. Ja człowiek jest ich debiutem, na którym dziesięć kompozycji wpisano w niespełna trzy kwadranse.
Na płycie muzycy zgrabnie poruszają się między muzyczną alternatywną, ambitnym popem, rockową melancholią ale też i dźwiękową wzniosłością o delikatnie symfonicznej formie. To zazwyczaj granie niezwykle nostalgiczne, niespieszne, bliskie ballady. Z drugiej strony, kompozycje nie są jednorodne. Artyści balansują między subtelnością, ascetyzmem i wyciszeniem a brzmieniowym rozmachem pełnym patosu. Nie bez znaczenia jest tu wokal Łukasza Dąbrownego śpiewającego polskie teksty. Potrafi bowiem on być w nich niezwykle sugestywny, prawdziwy, emocjonalny, czasami pełen emfazy, teatralności i dramatyzmu. A skoro o lirycznej warstwie płyty – to też silna strona Ja człowiek. Dawno nie słyszałem na polskim albumie tak wrażliwych tekstów. Może nie poruszają nowych zagadnień, nie są odkrywcze, ot przyglądają się kondycji współczesnego człowieka, jego życia (które w kompozycji Toń! nazwane jest „chronicznym lękiem”), dotykają emocji, bólu, rozczarowań i frustracji, to jednak mają nutę poetyckości i udanie korespondują z muzyką. Przyznam otwarcie, że tekst zawarty w Złudzeniu, jak i jego interpretacja, głęboko mnie ruszyły.
Nie pomylę się zbytnio jeśli powiem, iż nie ma tu kompozycji, która nie przypadłaby mi do gustu. Wszystkie bronią się, czy to pięknymi melodiami, których tu nie brakuje, czy przemyślaną strukturą, zgrabnie łączącą, w niedługiej formie, różne wątki. Mam wszak tu swoich faworytów. To przede wszystkim wspomniane Złudzenie, prawie minimalistyczne, tylko głos i jesienne, pełne nostalgii figury pianina. A jednak wykrzyczany dramatycznie refren (…a w moich snach, komety rozrywają twą twarz!) wręcz rozsadza emocje. Podobną początkowo konstrukcję ma zamykający płytę Świat, kolejny ważny punkt płyty, który zbliża The POKS do twórczości Korteza a w dalszej części, gdy Dąbrowny śpiewa falsetem, wkraczamy w świat islandzkiego Sigur Rós. Post rock to zresztą kolejny muzyczny trop, który warto tu zauważyć. Słychać go też w cudnym Charles Floyd, niezwykle ilustracyjnym, z postrockowymi gitarowymi frazami. Nie sposób, choćby słowem, nie wspomnieć o rozpoczynającym całość utworze Całe zło, który idealnie wprowadza w klimat płyty, Człowieku, ze wzniosłym, dramatycznym refrenem czy mającym w sobie nieco industrialnego brudu, mrocznym Acid, z ładnym melancholijnym zwolnieniem gdzieś w środku. Myślę, że grupa ma szansę zaistnieć i to nie tylko w muzycznej niszy. Przejmujący debiut.