O Ile dobrze pamiętam to Incoherence jest 38 solowa płytą Petera Hammilla. Artysty który bardzo wiele znaczy dla fanów rocka progresywnego za sprawą legendarnej formacji Van Der Graaf Generator. Solowe propozycje, szczególnie te ostatnie pozbawione są "progresu" znanego z takich dzieł jak choćby Pawn Hearts czy Still Life bądź solowych In Camera czy Chameleon In The shadow of the night. Hammill podąża swoja droga nie patrząc na mody, trendy, nowośći, techniki, brzmienia etc. Nagrywa swoja muzykę jakże charakterystyczna i .... mądra w warstwie lirycznej, przemyślaną i perfekcyjną. Potwierdza to również płyta Incoherence.
Pod koniec zeszłego roku obiegła świat wiadomość o chorobie Hammilla. Jednak artysta nie poddał się i dokończył swoje dzieło nad którym pracował niemal cały ubiegły rok. To jedna z najkrótszych płyt. Trwa zaledwie 41 minut i 39 sekund. Całość tworzy suite ze względu na treść ale również ze względu na zazębianie się nagrań.
Incoherence to płyta instrumentalnie bardzo "syntetyczna", Mistrz nie używa instrumentów akustycznych przez co płyta moim zdaniem brzmieniowo nawiązuje do znamienitego Out Of Water choć również może kojarzyć się z Fall Of Th House Of Usher. Jedyne akustyczne instrumenty eksponują zaproszeni goście w postaci Davida Jaksona i Stuarda Gordona, niegdyś muzyków wspomnianego na wstępie Van Der Graaf Generator.
W warstwie tekstowej kryje się filozofia słowa, naszego języka, komunikatywności słownej etc. Filozofia według Hammilla jest niezwykle głęboka wręcz poraża trafność spostrzeżeń i doświadczeniem autora. Jak na przykład w otwierającym płytę nagraniu When Language Corrodes :
" and when language corrodes all our faculties falter and blur
nobody knows how our tongues got so swollen and furred
what truths are left to be told when we're all lost for words ?"
Incoherence nie wnosi żadnych zmian w wizerunku muzycznym Petera Hammilla. Nagrania ciągle brzmią bardzo charakterystycznie, nadal jest nostalgicznie i dynamicznie, nadal Mistrz operuje głosem niczym Hendrix gitara, nadal urzeka nas pełna patosu poezja.... nas fanów, bo to dla nich jest ta płyta. Początkującym słuchaczom płyta pewnie się nie spodoba , jednak gdy zapoznają się z kluczowymi wydawnictwami artysty jestem pewien ze urzeknie ich ten album.
Choć w końcu ... "Hammilla kocha się albo nienawidzi" jak zwykł mawiać Tomasz Beksiński.