Już w kwietniu ukaże się drugi album formacji Glasspop, a nam jakoś umknął jej debiut, wydany w 2018 roku, Stranger In The Mirror. Warto zatem nadrobić tę zaległość, tym bardziej że materiał jest warty posłuchania. Glasspop to powstały w 2016 roku poznański zespół, który tworzą doświadczeni muzycy z takich formacji jak UFly, Hot Water, Eleanor Gray, Wolna Sobota, czy Tfaruk Love Communication. Szczególnie ta pierwsza grupa nie powinna być obca naszym czytelnikom, wszak recenzowaliśmy na naszych łamach jej wszystkie wydawnictwa (także pod wcześniejszą nazwą Underground Fly). To z niej wywodzi się wokalista grupy odpowiadający także za elektronikę, Marcin „Maverick” Kujawa. Grupa supportowała między innymi na kilku koncertach duńską legendę Mew, grała też na Pol’and’rock Festival.
Jaką muzykę znajdziemy na Stranger In The Mirror. Na ich stronce można dostrzec taką stylistyczną szufladę tytułującą ją jako nowoczesny synth alternative rock. I nie jest to stwierdzenie dalekie od prawdy. Warto jednak rozłożyć ów szyld na czynniki pierwsze. Płyta przynosi 11 dość zwartych, 4-5 minutowych kompozycji. Wyjątkiem jest dłuższy, rozbudowany A Strange Face Of Love. Generalnie dominują raczej szybkie tempa, które podkreślają wyraziste, czasami motoryczne i napędzające utwory, partie basu. Kluczem jest też ekspansywna, aczkolwiek dobrze wyważona z formami gitarowymi, elektronika. Czasami gitara potrafi naprawdę mocno wybić się na pierwszy plan, jak w końcówce Silent Crime (jest naprawdę ciężko) czy wreszcie poprzez fajne figury solowe w The Worst Of Me, Perfect Illusion, czy Punch Of Reality. No i jest niezwykle charakterystyczny wokal Mavericka, niekiedy wzniosły, nadający też tej muzyce pewnej nostalgiczności i gdzieś tam przywołujący przez to wspomniane UFly.
Sama płyta jest inteligentnie zbudowana, bo muzycy dają też trochę wytchnienia poprzez balladowe formy. Jak w troszkę sennym i onirycznym Night Flower, w którym partie gitary pachną muzyką Angelo Badalamentiego z Twin Peaks, na początku A Strange Face Of Love czy wreszcie w kończącym całość Faithless (Whispers Of The Sad Night).
Kluczem jednak do tego albumu jest jego niezwykle atrakcyjna melodyjność! I Need Somebody, Silent Crime, Seven Broken Hearts, Punch Of Reality czy A Strange Face Of Love mają kapitalne, nośne tematy, od których trudno się uwolnić i z których trudno wybrać ten najlepszy. Choć może niech będzie to ten w Punch Of Reality. Najlepszą kompozycją jest tu dla mnie jednak najdłuższy w zestawie, trwający ponad 7 minut Punch Of Reality, w którym jest i owa wzniosłość, cudna melodia, soczysty bas i gitarowe solo.
Dla kogo ta muzyka? Dla ludzi szukających w rocku inteligencji połączonej z komercyjną nośnością. Można doszukać się tu i niderlandzkiej gwiazdy Kensington, może trochę Muse, może White Lies, z drugiej strony są też odniesienia do noworomantycznych lat 80-tych (Perfect Illusion). Nieważne, słucha się tego bardzo dobrze i już czekam z ciekawością na drugą płytę. Tym bardziej, że dwa pierwsze single brzmią zachęcająco.