Kiefera Sutherlanda trudno nie szanować. Nie dość, że skutecznie wyszedł z cienia słynnego ojca, pojawiając się na srebrnym ekranie w kilku znaczących obrazach to do tego doszedł do dość eliarnego grona aktorów, którzy w wolnych chwilach spełniają się również muzycznie.
Początek pobrzdąkiwania Kiefera miał miejsce około 2002 roku kiedy to on oraz jego fumfel – Jude Cole założyli wytwórnię Ironworks Records, mającą na celu promowanie niszowych artystów. Sutherland wprawdzie wycofał się z biznesu kilka lat później, lecz z Cole’m nadal się trzymał, podsyłając mu kilka utworów na potrzeby wytwórni z przeznaczeniem dla innych wykonawców. Jude jednak (jak ostatecznie miało okazać skutecznie) zachęcać Kiefera do dalszego komponowania. Z czasem uzbierało się wystarczająco materiału na cały krążek, który ostatecznie Sutherland postanowił wypuścić pod własnym nazwiskiem.
Obiektywnie uznać trzeba, iż „Down In a Hole” to trzy kwadranse, przemyślanej, zgrabnej muzyki na poziomie. Nie przesadnie ambitnej, ani górnolotnej, lecz skutecznie umilającej czas.
Zaczyna się od „Can’t Stay Away” z mocną sekcją rytmiczną i southern-rockowym zacięciem. „Truth In Your Eyes” wydaje się nieco bardziej taneczny, ale za to Kiefer fajnie szorstko tutaj śpiewa i linia melodyczna jest w ogóle bardzo przyjemna. Akustyczny wypad w okolice twórczości Bruce’a Springsteena zafundowano w „I’ll Do Abything”, a w podobny deseń (aczkolwiek słabiej) prezentuje się „Not Enough Whiskey”, będący wyraźnym ukłonem w kierunków klasyków country. Z akustycznych i sennych klimatów to już zdecydowanie lepiej wypada „Calling Out Your Name” z ciekawie zbudowaną dramaturgią. Dalej też jest dobrze, gdyż przekonują zarówno nieco mainstreamowy (lecz w ostatecznym rozrachunku pozytywny) „Going Home” i balladujący „My Best Friend” z sympatycznymi żeńskimi chórkami i przesiąkniety klimatem „The Ballad Of John Henry” Joe Bonamassy – „All She Wrote” i bluesujący na ostrzejszą nutę tytułowy „Down In a Hole”.
Zasilanie wyraźnie spada jedynie przy folkującym na nieco dziwny sposób (niby to amerykański, niby irlandzki) „Shirley Jane”, prowadzonym w wyjątkowo niemrawy sposób, gdyż nie ma tu ani muzycznej mocy, ani jakiegokolwiek emocjonalnego przekazu. Taka troszkę strata czasu i energii.
Na koniec pozostał nieco mroczny i niepokojący „Gonna Die”, brzmiący nieco bardzo szorstko niż poprzednie kompozycje na krążku; gitary ciekawie zagęszczają tutaj klimat, pozwalając głosowi Kiefera umiejętnie wkomponować się ciekawie brzmiącą całość. Cóź, kto wie, czy to aby nie najciekawszy fragment na płycie...
„Down In a Hole” to pozycja niezwykle ciekawa i ujmująca. Zwinność jaką Kiefer (który nie miał wcześniej styczności ze studiem nagraniowym) potrafił się odnaleźć w muzycznym świecie na pewno imponuje. Album wypełnia zestaw prostych kompozycji, którym nie można odmówić ani nośności, ani pomysłowości. Całość wypada interesująco, przedstawiając Sutherlanda juniora jako człeka o wielu talentach.