Ten utwór usłyszałem po raz pierwszy w pewne słoneczne, jesienne popołudnie. Patrząc na wielobarwne liście wdzięczące się niczym baletnice na wietrze, łzy spełnienia i śmiech spełnienia. Intrygujące dźwięki rozpoczynające ten numer, och, nie przejmuj się, czy to będzie parominutowa piosenka?
O nie! Nikt nie powiedział, że to jest siedemnastominutowy utwór otwierający drzwi do najskrytszych myśli. Duchy dawnej iluzji, duchy nijakiej miłości – Rozum oślepiający.
Natarczywe kościelne brzmienie Hammondów na tle hipnotycznego basu nadciąga od strony śmierci. Gorące brzuchy gitar gubią się w fali, która płynie przez Kosmos. I dźwięki perkusji jak zbyt chude czaszki, milczący wzrok. Głodny, czarny anioł za człowiekiem w trop. Wybudzają się znowu organy, spokojne i ulotne. Żałobnicy odchodzą do swego starego snu. A ty obudzisz się w Oku Dyktatora Wszechświata! Gitarowe efekty dopełniają olśnienia.
Rozum otwarty!!! Wypełniają cię kolory zmieniające się w tęczowy korowód. Wirujesz w kalejdoskopie jak bańka mydlana. Gdzie się zatrzymasz?
Jeszcze na chwilę zespół zabiera nas w wschodnie klimaty, by eksplodować gitarą brzmiącą jak dźwięczny ryk słonia. I powrót do zwrotki i refrenu kończy ten niesamowity utwór.
„In-A-Gadda-Da-Vida” grupy Iron Butterfly został nagrany i wydany w 1968 roku na płycie o tym samym tytule. Oprócz tego kawałka płyta zawiera jeszcze sześć krótszych numerów, które oczywiście utrzymane są w klimacie lat sześćdziesiątych, ale intrygującą brzmią za sprawą kościelnych dźwięków organów Hammonda i wokalu Douga Ingle’a. Już otwierający płytę utwór „Most Anything You Want” potwierdza to co napisałem wcześniej. Zachwyca również solo gitarowe grane przez Erika Branna. Miła, przyjemna w odbiorze kolejna piosenka „Flowers and Beads” wypełnia całe powietrze melodyjną psychodelik, wzbogaconą harmonią wokalną.
„My Mirage” proponuje nam niezapomniane akordy i harmonie. Doskonały riff wzbogaca utwór przywracając do życia gładkie, gitarowe ścieżki. Kolejnym numerem jest prosty ale bujający utwór „Termination” kończący się piękną, odrealnioną codą. I „Are You Happy?” mocna psychodeliczna rzecz, dla mnie doskonała piosenka. Rozbuchana gitara, nacierająca na wściekłe organy tworzy dziwaczne nastroje. Całość eksploduje pytaniem: Czy jesteś szczęśliwy?
Muzycy grupy Iron Butterfly pewnie nie podejrzewali, że osiągnął niebywały sukces tym nagraniem. Płyta sprzedała się w wielomilionowym nakładzie, a „In-A-Gadda-Da-Vida” stał się kamieniem milowym w rozwoju hard rocka.
Dlatego zawsze będę bardzo emocjonalnie wspominać pewne słoneczne, jesienne popołudnie, kiedy pierwszy raz usłyszałem zespół Iron Butterfly i ich magnum opus „In-A-Gadda-Da-Vida”.