Absolutna ciekawostka, która może zaintrygować miłośników znanego z Abraxas i Ananke Adama Łassy. Wszak uważne oko fanów bydgoskiego muzyka dostrzegło z pewnością na okładce nazwę Assal, pod którą artysta nagrał swój ostatni krążek. Nie jest to jednak kolejne tradycyjne wydawnictwo Łassy, bo razem z nim płytę firmuje Marilliusz. I to on jest postacią kluczową dla The Presji.
Marillusz to tak naprawdę Mariusz Robert Stoppel, bydgoszczanin, nauczyciel, szachista, wielbiciel muzyki progresywnej, animator kultury i poeta, mający na swoim koncie dwa tomiki poetyckie: Zabawa w chowanego (2008) i Zapach kobiety (2011). The Presja jest jego najnowszym, wydanym w tym roku, tomikiem, który jednak zyskał w założeniu szerszy, bardziej multimedialny charakter. Recenzowana tu płyta jest, oprócz klasycznego tomiku i prezentacji multimedialnej, jego ważnym elementem.
To tak naprawdę audiobook, na którym znalazły się 33 teksty Marilliusza w interpretacji Adama Łassy i z jego muzyką, która stanowi tło dla odczytywanych tekstów (we wspomnianej prezentacji multimedialnej, będącej także częścią projektu, wykorzystano dźwięki Mariusza Dudy i jego Lunatic Soul). Tekstów, z których część ma charakter bardziej liryczny, inne z kolei zbliżają się do poetyckiej prozy. Według samego autora to… zbiór utworów przedstawiających mężczyznę, w pełnym tego słowa znaczeniu dojrzałego, który „pod presją” ma ostatecznie wybierać pomiędzy wielkomiejskim zgiełkiem a ucieczką w samotność. To liryczny bohater o dwóch obliczach, mieszkaniec Bydgoszczy, tzw. człowiek w drodze, który w związku z nieustającym niespełnieniem broni się przed popadnięciem w depresję i niemoc życiową. Wybory, których dokonuje w różnych problematycznych sytuacjach, są w założeniu odpowiedzią na dokonujące się na oczach jego świata zwycięstwo obrazu nad słowem i presją otoczenia wymuszającego na nim odejście od klasycznych wartości i postaw. Broni się przed tym, wracając do „starego świata” i utraconego na zawsze czaru dzieciństwa.
Słuchając tekstów Stoppela trudno nie zauważyć ich bardzo osobistego charakteru wynikającego z własnych doświadczeń, z konkretnych zdarzeń życiowych, czy „bydgoskich” miejsc. Także zamiłowanie do artrocka znajduje w nich swoje ujście, wszak każdy znawca progresywnych klimatów wyłuska przytaczane nazwiska Steve’a Rotherego i Andy’ego Latimera.
Autorem muzyki i aranżacji jest Łassa, jednak owa muzyka odgrywa tu drugorzędną rolę. Jest tylko dosyć głęboko wyciszonym tłem dla prezentowanych liryków. To tło bardzo ilustracyjne, klimatyczne i przestrzenne, niekiedy zyskujące bardziej ambientowy charakter. Niestety niezbyt przekonuje mnie interpretacja samych tekstów przez Łassę. I to troszkę zaskakuje, wszak samą barwę głosu ma naprawdę wyjątkową i charakterystyczną, a i w tradycyjnych kompozycjach znany jest ze swojej emfazy i aktorskiego zabarwienia. Tu czyta czasami zbyt szybko, monotonnie, zbliżając się chwilami do „szkolnej recytacji”, bez większego zatrzymania i zawieszenia.
Mimo wszystko polecam wszystkim tym, którzy lubią się zadumać nad niebanalnym słowem w tych pędzących czasach. A fani bydgoskiego wokalisty i muzyka mogą uzupełnić swoje „wszystkości” z nim związane.