ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu In Each Hand A Cutlass ─ The Kraken  w serwisie ArtRock.pl

In Each Hand A Cutlass — The Kraken

 
wydawnictwo: Produkcja własna / Self-Released 2015
 
1. The Deep [3:53]
2. Overture [7:25]
3. Satori 101 [5:48]
4. Combing Through The Waves [1:16]
5. Seagull 1751 [9:00]
6. The Kraken Pt. 1: Manifest [6:47]
7. The Kraken Pt. 2: Melee [6:39]
8. The Kraken: An Intermission [0:54]
9. The Kraken Pt. 3: Monument [5:52]
10. Heracleion [6:28]
11. All Or Nothing [1:18]
12. Ouroboros [8:57]
 
Całkowity czas: 64:23
skład:
Daniel Sassoon – guitars
Amanda Ling – keyboards & programming
Nelson Tan – bass
Sujin Thomas – guitars
Jordan Cheng – drums & percussion

Additional musicians:
Josh Wei – violins (2,5,6,7,9)
Hsiao Shan Loh – cello (12)
Altered Statesmen – dubstep (11)
 
Brak ocen czytelników. Możesz być pierwszym!
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Brak głosów.
 
 
Ocena: 8+ Absolutnie wspaniały i porywający album.
20.08.2015
(Recenzent)

In Each Hand A Cutlass — The Kraken

Co powiecie na trochę świeżutkiej muzyki z… Singapuru? Tak, tak! Dziś zatem będzie nieco egzotycznie, bowiem nieczęsto w naszym recenzyjnym dziale odwiedzamy ten zakątek świata. A szkoda, bo przykład In Each Hand A Cutlass pokazuje, że powstają tam naprawdę zacne składy.

In Each Hand A Cutlass zadebiutował w 2011 roku bardzo udanym krążkiem A Universe Made Of Strings, zaś w ubiegłym roku przypomniał o sobie EP-ką Forgetting. Ich dźwięki okazały się na tyle interesujące, że do wydanej w kwietniu tego roku najnowszej produkcji, udało im się zaprosić znanego amerykańskiego producenta Brada Wooda (Smashing Pumpkins), który album wyprodukował, oraz słynną Emily Lazar, mającą na koncie współpracę między innymi z Foo Fighters, Davidem Bowie, Björk, Paulem McCartneyem, Garbage, czy Depeche Mode, która dokonała jego masteringu.

The Kraken, bo tak zatytułowane jest drugie pełnowymiarowe dzieło Azjatów, nawiązuje w tytule oczywiście do wywodzącego się z czasów starożytnych legendarnego stwora Krakena. Ten zresztą ozdobił ciekawą okładkę autorstwa Andy’ego Yanga. Muzycznie czterech panów i jedna pani (na klawiszach gra Amanda Ling) zupełnie nie czerpią z kultury Dalekiego Wschodu. Są bardzo europejscy, czy wręcz światowi inspirując się tym, co ciekawe we współczesnym, jak i bardziej klasycznym rocku. Efektem tego jest eklektyczna, kapitalna godzinna dawka, epickiego instrumentalnego grania odwołującego się do post-rocka (głównie), post-metalu, progresywnego rocka i ambientu z małymi wycieczkami do fusion i jazzu. Do tego bogato zaaranżowana (w kilku numerach wykorzystano skrzypce i wiolonczelę), przestrzenna i uszlachetniona bardzo dobrymi, niebanalnymi melodiami.

Całość rozpoczyna The Deep, w którym na odległość czuć ducha naszego rodzimego Riverside w klimacie, ale i w gitarowych formach. Potem już nie jest tak jednorodnie, bowiem następne Overture przynosi i ciężkie metalowe riffy, ale też i subtelną jazzową wstawkę zastąpioną za chwilę funkową "drobinką". Końcówka to już rozpędzona jazda w stylu Liquid Tension Experiment lub... naszego Animations z pamiętnego debiutu. Z kolei „singlowy” Satori 101 (w istocie, dzięki pogodnej figurze gitarowej, ma przebojowy potencjał) przywołuje irlandzkich klasyków post-rocka z God Is An Astronaut. Zresztą następujący zaraz po nim ambientowy drobiazg Combing Through The Waves jest jakby żywcem wyjęty z któregoś z albumów GIAA (sami muzycy zdradzają też sympatię do takich post-rockowych składów, jak Russian Circles, This Will Destroy You, czy Caspian). Kolejny, dziewięciominutowy Seagull 1751 przynosi mnóstwo rozmarzonej przestrzennej nostalgii podkreślonej ciepłą gitarą i smyczkowymi tłami. Opus magnum płyty jest jednak 20 – minutowy tytułowy kolos składający się z czterech części: doskonałego i wzniosłego Manifest, progmetalowego Melee, dającego wytchnienie jazzowego An Intermission i cudnie post-rockowego Monument. W tej swoistej suicie jest miejsce na wszystko to, co u nich najlepsze, poczynając od natchnionej melancholii, przez rozbuchany patos, a na soczystym zgiełku gitar kończąc. Po nim warto jeszcze zauważyć… „dubstepowy” drobiażdżek All Or Nothing i po prostu piękny Ouroboros ozdobiony magiczną partią wiolonczeli Hsiao Shan Loh. Polecam!

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.