Tuż przed wakacyjnym wyjazdem dotarła do mnie paczka płytowych nowości z rodzimego Wrotycz Records. Ponieważ wakacyjne wojaże i częste zmiany miejsca nie bardzo pomagają wsłuchiwać się w nową muzykę, zostawiłem sobie te dźwięki na powrót. Co prawda od wakacji minęło już sporo czasu i stosowniejsze byłoby postawienie trywialnego pytania – kiedy to było? Niemniej właśnie kilka tygodni temu sięgnąłem po tę muzykę na nowo i pomyślałem, że warto się do niej ustosunkować, tym bardziej, że mamy do czynienia z prawdziwymi dźwiękowymi delikatesami.
Recenzowany album Shining Thro's the Veil of Night jest trzecim w dorobku Sunset Wings, lecz poza własnymi albumami, muzycy biorą udział w najróżniejszych projektach. Jednym z ostatnich takich przedsięwzięć był muzyczny projekt poświęcony poezji T.S. Eliota, który zaowocował niezwykłym wydawnictwem Rose of Memory, Rose of Forgetfulness, które zresztą przed rokiem miałem przyjemność wziąć na recenzencki warsztat. Mimo iż na tamtym krążku Sunset Wings pojawiło się jako jeden z wielu wykonawców (obok m.in. Romowe Rikoito czy Kratong), to tym dwóm wydawnictwom jest do siebie stylistycznie bardzo blisko.
Shining Thro's the Veil of Night to album dość niezwykły, zarówno pod względem pomysłu, jak i wykonania, zaaranżowania utworów. To niewiarygodne, że gdzieś w mroźnym Kaliningradzie, na odludziu wolnym od muzycznej powszechności i wtórności, powstają takie dźwięki. Sunset Wings postanowiło zmierzyć się z perłami XVIII-wiecznej poezji. Domyślam się, że nie było to zadanie szczególnie łatwe, a same prace nad tymże albumem i przełożeniem tego wszystkiego na „nowy język” liryczny i muzyczne zinterpretowanie trwało circa cztery lata (od 2008 do 2012 roku). Zestaw wybranych poetów wygląda imponująco: mamy klasyka epoki romantyzmu i zarazem „poetę wyklętego” w jednej osobie – Williama Blake’a, poetę i akwarelistę Dante Gabriela Rossettiego, zafascynowanego twórczością Dantego, E.A. Poe i Blake’a. Zostając dalej w magicznym romantyzmie, napotkamy tutaj ducha nieco mniej znanego w Polsce Percy’ego Bysshe’a Shelleya oraz Waltera Scotta – ten ostatni znany jest bardziej jako powieściopisarz niżeli poeta. Alex Popov dokonał wyboru ośmiu takich mniej lub bardziej znanych liryków, dawnych hymnów i kołysanek. Jak przystało na romantyzm, osnute jest to aurą tajemniczości, nocnej zagadkowości, jakiegoś niezwykłego mistycyzmu.
Otwierający album „Night, Parent Goddess” rozpoczyna się subtelnymi dzwoneczkami, potem dochodzą flety, dźwięki skrzypiec i z rzadka akustyczne gitary. I cały album oparty jest na tak czystym brzmieniu. Brak tu jakichkolwiek kontrapunktów, dominuje spójność i motyw przewodni w postaci tak ulubionej przez romantyków nocy. Wspaniale słucha się zaproponowanych przez artystów Sunset Wings utworów dawnych w tak „nowoczesnej” interpretacji. Jest to doskonała muzyczno-liryczna podróż nie tylko dla romantyków, ale i dla badaczy tej epoki. Shining Thro's the Veil of Night to album bliski odczuwalnej wspaniałości, przesączony kameralnym klimatem i doskonałym brzmieniem. To nocna, czarno-gęsta podróż, w którą chce się wejść i niełatwo z niej wybrnąć. Album bliski ideału i na swój sposób ponadczasowy, tak jak twórczość wspominanych wcześniej poetów.
PS. Album wydany jest w gustownym i zdominowanym czernią (a jakże) digipaku. Na okładce znajduje się genialna grafika rosyjskiego akwarelisty, urodzonego w Niemczech, a obecnie mieszkającego w Londynie Aleksandra Vorodeyeva, członka prestiżowego Royal Watercolour Society. W moim subiektywnym odczuciu jest to jedna z najpiękniejszych okładek, jakie widziałem w ostatnich latach. A do tego jak wspaniale oddaje ducha zawartej na płycie muzyki.