Przepis, by muzyka poruszała serce i duszę jest w gruncie rzeczy prosty. Nieskomplikowana melodia, nieodmiennie kojarząca się z takim widokiem z okna, jaki chcielibyśmy oglądać co dzień rano, zanim uświadomimy sobie, że dziś NIE MUSIMY pójść do pracy. Do tego słowa, możliwie łatwo zapadające w pamięć, aby się dały nucić tak podczas bezwiednego marszu ku minutom upływającego czasu, jak i przy najbardziej nawet skomplikowanych czynnościach, które na tym padole łez przyjdzie nam wykonywać. Nie trzeba też używać rozbudowanego instrumentarium, ot, dobrze brzmiąca akustyczna gitara, parę – choć niekoniecznie – przeszkadzajek / ozdobników (jak skrzypce czy fortepian) i już właściwie jesteśmy w domu.
Niezwykłość recenzowanej płyty polega na tym, że te dziesięć piosenek, sprokurowanych kilka ładnych lat temu przez Glena Hansarda i Marketę Irglovą ostemplowano znakiem muzyki ponadczasowej. Robiąc parę dni temu eksperyment zestawiłem sobie ich utwory z Różowym Księżycem Nicka Drake’a. To przecież album, który od The Swell Season dzielą lata świetlne. Świat zmienił się tak, że Nick(nikt?) nie byłby wtenczas w stanie sobie wyobrazić, czym będzie dwudzieste pierwsze stulecie. A tu proszę: grając te kawałki obok siebie ma się wrażenie, że machina do podróży w czasie istnieje. Albo to pan Drake zmartwychwstał i śpiewa nam te swoje ckliwe opowiastki cichym głosem, albo też Glen z Marketą wpięli właśnie kwiaty we włosy i wybierają się na farmę Woodstock, zapatrzeni w idealizm dzieci kwiatów.
Cóż to znaczy? Ano, że możemy poszukać w każdej dekadzie drugiej połowy XX wieku album, obok którego The Swell Season będzie czuł się dobrze. Zagra, ba, zaiskrzy natychmiast, z pełnym przekonaniem dając słuchaczowi do zrozumienia, że „za nieznanym się nie tęskni”. Bo właściwie wszystko jest odkryte i napisane, musimy jedynie sobie te dźwięki przypomnieć. Odszukać ich brzmienie w naszej przeszłości. Zachwycić się po raz kolejny tym samym widokiem na połoninach, szumem Szklarki, zapachem traw skoszonych łąk Podlasia. Piękno jest obok nas, nie żąda poklasku, nie szuka promocji. Po prostu jest. Wystarczy chcieć je odnaleźć…
Genialny album.