ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Daft Punk ─ Random Access Memories w serwisie ArtRock.pl

Daft Punk — Random Access Memories

 
wydawnictwo: Columbia 2013
dystrybucja: Sony Music Polska
 
1. Give Life Back to Music 4:34
2. The Game of Love 5:21
3. Giorgio by Moroder 9:04
4. Within 3:48
5. Instant Crush 5:37
6. Lose Yourself to Dance 5:53
7. Touch 8:18
8. Get Lucky 6:07
9. Beyond 4:50
10. Motherboard 5:41
11. Fragments of Time 4:39
12. Doin' It Right 4:11
13. Contact 6:21
 
Całkowity czas: 74:24
skład:
Daft Punk – vocals, modular synthesizer, keyboards, guitar, production, concept, art direction
Panda Bear – vocals on track 12
Julian Casablancas – vocals, lead guitar, co-production on track 5
Todd Edwards – vocals, co-production on track 11
DJ Falcon – modular synthesizer (with Daft Punk) and co-production on track 13
Chilly Gonzales – keyboards, piano
Giorgio Moroder – voice on track 3
Nile Rodgers – guitar on tracks 1, 6, 8
Paul Williams – vocals on track 7, lyrics on track 9
Pharrell Williams – vocals on tracks 6, 8
Greg Leisz – pedal steel guitar, lap steel guitar
Chris Caswell – keyboards, orchestration, arrangements
Paul Jackson, Jr. – guitar
Nathan East – bass
James Genus – bass
John "J.R." Robinson – drums
Omar Hakim – drums
Quinn – percussion
Thomas Bloch – ondes Martenot, cristal baschet
Bob Ludwig – mastering
Paul Hahn – management
Cédric Hervet – creative director, cover art
Warren Fu – cover art, illustrations
Mick Guzauski – recording, mixing engineer
Peter Franco – recording engineer
Florian Lagatta – recording engineer
David Lerner - digital audio engineer
 
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,3
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,0
Dobra, godna uwagi produkcja.
,0
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,5
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,7
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,16
Arcydzieło.
,5

Łącznie 36, ocena: Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
 
 
Ocena: 8+ Absolutnie wspaniały i porywający album.
23.05.2013
(Recenzent)

Daft Punk — Random Access Memories

Niespodzianki na rynku muzycznym to norma. Czasami latami wyczekujemy albumów, które później okazują się sporym rozczarowaniem (np. "Chinese Democracy" Guns'N'Roses). Czasami informacja taka spada na nas jak grom z jasnego nieba (David Bowie, który w swoje urodziny ogłasza nowy album). Niespodzianką jest też nowy album Daft Punk. Nie licząc ścieżki dźwiękowej do "Tronu", aż 8 lat musieli czekać fani na nowe dzieło tego elektronicznego duetu z Francji.

Było warto.

Spory szok przeżyli na pewno fani Daft Punk w chwili, gdy ukazał się pierwszy teledysk promujący nową płytę. Powszechnie znany i lubiany "Get Lucky" miał niewiele wspólnego z wcześniejszymi albumami, a niedobór elektronicznych dźwięków był zauważalny. Po tym jak duet odkrywał kolejne elementy układanki i dowiadywaliśmy się coraz to nowych rzeczy na temat inspiracji i zaproszonych gości mogliśmy być pewni, że Daft Punk szykuje coś całkowicie odmiennego od ich wcześniejszych dokonań.

Idea albumu narodziła się już w 2008 roku podczas pracy nad ścieżką dźwiękową do "Tronu". Jak wspomina sam Thomas Bangalter (jeden z członków duetu): "Robienie muzyki filmowej jest czasami nużące, więc w tym czasie pracowaliśmy też nad częścią swojego materiału". Efekty były na tyle ciekawe, że muzycy postanowili kontynuować artystyczne poszukiwania, podczas których zrodził się pomysł na nowy album.

Random Access Memories jest pełen zróżnicowanych utworów, które odwołują się do elektronicznej (i nie tylko) muzyki od początku lat 70. do współczesności. Thomas i Guy-Manuel założyli, że tym razem "zrobimy z ludźmi to, co zazwyczaj robimy z maszynami", co doprowadziło to tego, że prawie w całości zrezygnowali z sampli (jedynie kilka zostało stworzonych na potrzeby ostatniego utworu "Control") i zaangażowali do tworzenia płyty całą armię muzyków, dźwiękowców i producentów. Tytuł albumu nawiązuje zarówno do pamięci RAM, jak i do ludzkich wspomnień. Ma to na celu wskazanie, że nasza pamięć jest wybiórcza w kwestii zapamiętywania tego co się wydarzyło i taki też ma być album - zbiorem różnych "zapisanych" w głowach muzyków wspomnień, które wpływały na nich kiedyś oraz inspirują ich do obecnej twórczości.

Płytę otwiera utwór "Give Life Back To Music". Mocne intro, rodem z czołówek serialowych lat 80., przeradza się po chwili w bardzo elegancki, bujający utwór, który przypomina raczej dokonania Air, a nie dawny Daft Punk. Na gitarze gra Neil Rodgers, a na bębnach Paul Jackson, Jr., którzy są wspomagani przez wokal duetu przetworzony przez tzw. "vocoder", co już jak najbardziej jest znakiem rozpoznawczym Daft Punk. Następny na płycie kawałek o tytule "The Game Of Love" to ballada z lekko funkującą gitarą. Romantyczny tekst w połączeniu z vocoderem skłania do stwierdzenia, że to chyba pierwszy na świecie utwór miłosny w wykonaniu "robota". Niech tak właśnie wyglądają futurystyczne ballady, które zapewne będą zjawiskiem coraz powszechniejszym w przyszłości! Bardzo podoba mi się kolejna kompozycja, która jest w sporej części właściwie słuchowiskiem. W "Giorgio By Morder" poznajemy historię współczesnej muzyki opowiedzianą przez Giorgio Morodera (twórcę śpiewanego przez Donnę Summer "I feel love" - uznawanego jako pierwszy utwór techno). Co ciekawe artysta ten używa podczas swojego monologu na początku utworu różnych mikrofonów zależnie od epoki, o której mówi (od lat 60 do współczesności). Jak zauważa dźwiękowiec, który pracował w studiu z Giorgio, większość słuchaczy nie zauważy różnicy, ale "Daft Punk ją poczuje".  Moroder sam nie był zaangażowany w komponowanie muzyki, ale trwający prawie 9 minut utwór to świetna muzyczna przygoda z solówkami na perkusję, gitary i elektronikę. Naprawdę warto po niego sięgnąć. "Within" to kolejny kawałek, gdzie zaproszony gość odgrywa ważną rolę. Chilly Gonzales rozpoczyna go od intro na pianinie, później dołącza minimalistyczny akompaniament w postaci basu oraz perkusji z lekką elektroniką i wokalem (znów vocoder) mówiącym o niezrozumieniu świata. Lekko przygnębiający, ale też bardzo dobry utwór. "Instant Crush" to kompozycja, która najbardziej nawiązuje do dawnych lat w muzyce. Łączy w sobie elektronikę lat 80. z rockową gitarą (w tym solo) i typowymi dla Daft Punk elektronicznymi pasażami. Kolejny na płycie "Lose Yourself To Dane" to typowy funk z gościnnym udziałem Pharrella Williamsa. Charakterystyczny bas i wokalny klimat z czasów świetności wytwórni Motown (z odrobiną Prince'a) powoduje, że to bardzo dobry, klubowy hit.

Utworem zasługującym na oddzielną recenzję jest "Touch". "Kosmiczny" wstęp nawiązuje do klasyków elektroniki jak Vangelis, Jarre, czy wspomniany już Air, a głęboki wokal Paula Williamsa dodaje utworowi wzniosłego charakteru. Już po chwili następuje jednak muzyczna wolta, kompozycja nabiera dynamizmu, a w tle pojawia się … sekcja dęta! W dalszej części utworu co chwilę zmieniamy klimat, a Daft Punk serwuje nam coraz to nowe smaczki w postaci chóru, czy nietypowych smyczkowo-elektronicznych przejść między kolejnymi fragmentami.

Prawdziwe opus magnum.

Na chwilę możemy odetchnąć. "Get Lucky" już zdążyło się osłuchać. Zdecydowanie najbardziej przebojowy kawałek z całej płyty, świetnie dobrany na singiel, który zdążył zaszokować cały elektroniczny świat. "Daft Punk nagrał utwór bez swojego udziału" mówili fani. I faktycznie, szczerze trzeba przyznać, że przez większą część "Get Lucky"  naprawdę trudno się domyśleć, że ten pozytywny, funkowy kawałek to naprawdę mistrzowie ambitnego house'u z Francji. Dopiero, gdy podczas ostatniego refrenu pojawia się nieśmiertelny vocoder na ustach fanów pojawia się uśmiech zrozumienia. Przy okazji ilość coverów "Get Lucky" na youtubie potwierdza jak duży wpływ na młodych muzyków ma Daft Punk. Najciekawszym elementem kolejnego kawałka - "Beyond" jest wstęp i jego orkiestrowy rozmach, a następnie kontynuujemy muzyczną podróż do "Motherboard", czyli elektronicznej fali, w której przez kilka minut możemy się zatracić. Chwila przerwy i zmiana gatunku na groove i amerykański pop-rock we "Fragments of Time" z Toddem Edwardsem jako wokalistą.

Przy ostatnich dwóch utworach powracamy do bardziej nowoczesnego ujęcia elektroniki. Pierwszy z nich, "Doin' It Right", zawiera ścieżkę wokalną zaśpiewaną przez Panda Bear (nie mogę się oderwać od skojarzeń ze Stingiem i Gotye) i nie jest jeszcze tak "ortodoksyjny" jak kolejny. "Control" to właściwie jedyny kawałek, który w 100% zawiera muzyczną ciągłość z dawnym Daft Punkiem. Wraz ze współpracującym DJ Falconem muzycy stworzyli soczysty, house'owy numer z charakterystycznymi pasażami organowymi, szybkim perkusyjnym beatem oraz klawiszowymi triolami, które Daft Punk pokochał chyba przy tworzeniu soundtracku do "Tronu". Ciekawostką jest, że w początkowej części utworu możemy usłyszeć głos Eugena Cemana, członka misji Apollo 17, który mówi o niezidentyfikowanym obiekcie widocznym z okna kapsuły, w której się znajduje.  Od około trzeciej minuty pojawia się już czyste elektroniczne szaleństwo z potężną perkusją zakończone gitarowym zgrzytem. Daft Punk pokazał środkowy palec tym, którzy uważali, że płyta jest "za lekka" i "jakaś taka mało elektroniczna".

Gdy tylko usłyszałem o tym, że Daft Punk ma nagrać swoją nową płytę moją pierwszą myślą było to, że jest to zespół, który z jednej strony podtrzymał tradycję spod znaku Jean Michela Jarre, czy Kraftwerk, a z drugiej inteligentnie zaadaptował nowoczesność muzyki house, czy techno. Zainspirował też takich twórców jak Justice, czy David Guetta (posłuchajcie sobie jego utworów z drugiej płyty z albumu "Nothing But The Beat"). Zastanawiałem się w jaki sposób powrócą i w którym miejscu elektronicznej sceny się usytuują. Zrobili coś wyjątkowego. Mieszanką funku, rocka, dream popu i tradycyjnej muzyki elektronicznej pokazali, że nawet w czasie, gdy jesteśmy zalewani coraz to bardziej wyszukaną muzyką, można stworzyć coś unikatowego. Duet Daft Punk pozostał wierny tradycji i słychać nawiązania do Jarre'a, Air, czy Sebastiena Tellier, ale z drugiej strony świetne czucie muzyki i obecnych trendów pozwoliło im stworzyć album, który łączy pokolenia i gusta.

Zastanawiającym jest z czego wynika tak silna promocja Random Access Memories w Polsce (oczywiście wszyscy wiemy, że na pewno płyta nie zawdzięcza jej swojej wysokiej wartości muzycznej płyty). "Get Lucky" zaraz po premierze pojawiło się prawie we wszystkich stacjach radiowych, chwilę przed premierą na ścianach centralnej stacji metra w Warszawie pojawiły się ludzkich rozmiarów podobizny muzyków, a w jednym z najpopularniejszych Polskich sklepów internetowych można było zamówić sobie płytę z maską do składania (skąd inąd świetna zabawa!). No cóż, pozostaje cieszyć się, że akurat taka płyta stałą się ofiarą kreowania muzycznej mody w naszym kraju. Im więcej osób będzie mogło dotrzeć do tej płyty tym lepiej, ponieważ jest to…

…pozycja obowiązkowa. Dla wszystkich. Bez wyjątków.

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.