ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu L.U.C & Motion Trio ─ Nic się nie stało w serwisie ArtRock.pl

L.U.C & Motion Trio — Nic się nie stało

 
wydawnictwo: EMI Music Poland 2013
 
1. Intro [2:16]
2. Krzta Harmonii [2:48]
3. 8 Przebudzenie - Iluzji Łąka - Feat. Ania Rusowicz [6:42]
4. Leci Ptaszek Świadomości [1:14]
5. Ijoijo [4:05]
6. Epopeja Codzienności - Feat. Vienio [10:29]
7. Nic Się Nie Stało [4:49]
8. Regeneracja [1:34]
9. 9 Przebudzenie - Miasto Harmonii Feat. Ńemy [3:23]
10. Jadę Dalej - Autostrady Niczym Połącz Kropki [4:30]
11. Józek O. - Inny Aspekt [1:22]
12. Przedmiot Liryczny - Feat. Czesław Mozil, Abradab, Vienio [5:47]
13. Rymoliryktando 2012 [3:51]
14. Czuję Harmonii Tętno [1:56]
15. Oda Do Młodości 2013 - Feat. Buka [6:35]
 
Całkowity czas: 61:21
skład:
L.U.C – rap, elektronika, produkcja
Motion Trio w składzie:
Janusz Wojtarowicz – akordeon
Marcin Gałażyn – akordeon
Paweł Baranek – akordeon
 
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,1
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,0
Dobra, godna uwagi produkcja.
,0
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,0
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,1
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,2
Arcydzieło.
,1

Łącznie 5, ocena: Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
 
 
Ocena: 8 Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
01.05.2013
(Recenzent)

L.U.C & Motion Trio — Nic się nie stało

Zawsze skręca nas z euforii, gdy nasi idole muzyczni mają wydać nową płytę, ale kiedy dowiadujemy się, że muzyk X nagrywa album z muzykiem Y, prócz euforii towarzyszy nam lekki dreszczyk niepewności. No bo co jeśli ten drugi spapra album naszej ukochanej gwieździe i jeszcze, nie daj Boże, zwali na nią winę? Dobra, może trochę mnie poniosło, ale takie kolaboracje to zjawisko, które z jednej strony nas cieszy i jest pożądane, a z drugiej właśnie przynosi obawy, że coś nie wyjdzie, bo przecież i tak się zdarza. Ci, co czekali na album Metalliki i Lou Reeda, wiedzą chyba, o co mi chodzi...

W tym przypadku oba chcące połączyć swoje siły człony to muzycy, od których można wymagać wiele. Samo wyczytanie z okładki napisu: „L.U.C & Motion Trio” wywołuje u mnie nieopisaną ekstazę. Ten pierwszy to prawnik, który od kilku lat próbuje swoją muzyką walczyć ze sztampą i udowadniać młodzieży, że jeśli się czegoś bardzo chce, to można to osiągnąć i łamać wszystkie bariery, przy okazji ucząc historii i uświadamiać, że kolor elewacji bloków ma znaczenie. Ci drudzy to wirtuozi akordeonów, znani chyba na całym świecie, grający w najlepszych światowych salach koncertowych z najlepszymi światowymi muzykami. To tak w skrócie. Było więc na co czekać, nawet jeżeli tytuł „Nic się nie stało” nijak ma się do dotychczasowych, łamiących język w czterech miejscach, tytułach płyt Eluce („Homoxymoronomatura” i „PyyKyCyKyTyPff” chyba wystarczą za przykłady).

Jaka zatem jest ta płyta? Bardziej Łukaszowa czy bardziej Motionowa? W okładce płyty chłopcy, napisali niby, że muzykę skomponowali wspólnie, no ale „Light My Fire” też skomponowało podobno całe The Doors... Tutaj akurat faktycznie słychać równe proporcje. Co można powiedzieć o tej muzyce? Jest dość różnorodna, co sprawia, że krążka słucha się z ogromną przyjemnością. Mamy tu elektroniczny hip-hop („Epopeja Codzienności”, „Ijoijo”), do którego L.U.C zdążył nas już przyzwyczaić, ale też spokojne muzyczne pejzaże („Krzta Harmonii”, „Nic Się Nie Stało”), kojarzące się z soundtrackiem Yanna Tiersena do „Amelii”, knajpiano-biesiadne hymny („Iluzji Łąka”), trochę pastiszu („Józek O.”, „Jadę Dalej”), ale to oczywiście tylko bezsensowne szufladkowanie, bo każdy odkryje w tej muzyce coś zupełnie innego i inne będzie to miało dla Niego znaczenie. Tak czy inaczej, elektroniczne beaty perkusyjne, scratche, czy też beatbox świetnie współbrzmią z barwami akordeonów, nadając muzyce zupełnie nowej jakości. Akordeony raz brzmią tradycyjnie, innym razem zaskakują, chociażby głębokimi liniami basowymi, które znajdą sympatię nawet u najbardziej ortodoksyjnych fanów muzyki hip-hopowej. Coraz ciężej jednak nazwać to wszystko hip-hopem. L.U.C nawet swoim sposobem rymowania odstaje od reszty sceny, a muzycznie tworzy się już całkowita przepaść. Niewielu bowiem raperów odważyłoby się na 10 minutowy kawałek. „Epopeja Codzienności”, bo o niej mowa, mimo iż jest najdłuższym kawałkiem na „Nic się nie stało”, ani przez chwilę się nie nudzi, a słowa eLUCe jeszcze bardziej pożerają naszą uwagę... Rap progresywny?

Ale skoro jesteśmy przy tekstach... To przecież chyba najważniejszy element twórczości Rostkowskiego. Niewiele się zmieniło. Autor dalej wynajduje najdziwniejsze, ale jednocześnie najcelniejsze porównania i podaje je w formie, która zachwyci nawet najbardziej wymagających (chociaż zdaję sobie sprawę z tego, że ta forma ma również wielu przeciwników). W „Rymoliryktandzie 2012” odnajdziemy prawdziwe epicentrum Lucowych zawijasów słownych. Od razu rzuciło mi się w uszy, że więcej pada na tym krążku przekleństw, niż na poprzednich płytach, ale wywarł to chyba koncept tego przedsięwzięcia. Nie chcę za dużo zdradzać, by nie popsuć frajdy podczas słuchania płyty, ale „Nic się nie stało” (podobnie jak „Planet L.U.C”) podzielona została na dwie części – pierwszą, bardziej mroczną o zagubieniu w naszych polskich realiach, oraz drugą o odnalezieniu harmonii, bardziej optymistyczną, niekiedy wręcz zabawną. Ważną rolę pełnią zaproszeni goście. Co prawda Vienio nie został za bardzo „wyeksploatowany”, ale z kolei zwrotka Abradaba w „Przedmiocie Lirycznym” zasługuje na owacje na stojąco. Dawno nie słyszałem tak dobrego tekstu w jego wykonaniu. Refren Czesława Mozila w tymże utworze na pewno spowoduje uśmiech na twarzy większości słuchających. „Weź mnie do domu, a zrobię Ci dobrze” śpiewane jego głosikiem to po prostu hit. Podobnie jest z refrenem Ani Rusowicz w „Iluzji Łące”, tylko w tym przypadku jest to jakoś bardziej dostojne, głos Ani robi prawdziwe cuda. Obecność Buki w „Odzie Do Młodości 2013” tylko podkreśliła energię kończącego płytę utworu, a jego tekst zmusza do refleksji. „I na bujanych fotelach za 50 lat”... Aż się łezka w oku kręci.

Płyta jest jak zwykle tylko początkiem. L.U.C znany jest już ze świetnych występów na żywo, dlatego nie mogę się doczekać koncertów w towarzystwie Motion Trio. Ciekaw jestem, co też oni wykombinują, ale znając ich wcześniejsze dokonania możemy być spokojni. „Nic się nie stało” to duży krok, zarówna dla Łukasza Rostkowskiego, jak i tria akordeonistów – jest to okazja, by inaczej spojrzeć na ich twórczość, a jednocześnie jest to dla nich niemały egzamin. Egzamin, który Panowie zdali na stopień co najmniej bardzo dobry.

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.