Cobweb Strange to jeden z wielu młodych amerykańskich zespołów, które próbują zaistnieć na progresywnym rynku, grając odbiegającą od sztampy muzykę. Ich płyty trafiły i do nas - The Sounds From The Gathering to drugi album w dorobku zespołu. Trio gitara-bas-bębny zapowiada surową, ostrą muzykę - tymczasem muzyka robi trochę inne wrażenie. Mimo, że First Taste Of Ash to krótkie, gwałtowne otwarcie, dalej muzycy starają się przede wszystkim wykreować tajemniczy, posępny nastrój. Nieźle udaje im się to na najdłuższym na płycie Sometimes the Shine.. - ciekawy, dynamiczny temat przewodni kontrastuje z delikatnymi partiami gitary akustycznej, do czego dobrze wpasowuje się zimny głos Wade'a Summerlina. Podoba mi się też Thirteen, gdzie dobrze współgrają bas z gitarą. Niestety, na dalszej części plyty jakby czegoś brakuje. Być może właśnie tego ciepła, ciekawszej melodii. Gitarzysta potrafi zagrać ciekawie, ale raczej w spokojniejszych fragmentach. Utwory ostre, oparte na riffach są mało przekonywujące, a gitara brzmi głucho i monotonnie. Głos Summerlina w dużych dawkach również staje się denerwujący, nieprzyjemny. Wade nie ma zresztą nadzwyczajnych możliwości głosowych. Do końca muzycy nie potrafią już nas niczym zaskoczyć, muzyka nie nabiera nowych barw, a tylko szarzeje i pozostawia w ponurym nastroju. Trudno, żeby taka płyta przypadła do gustu mnie, programowemu przeciwnikowi "dołującej" muzyki. Dla tych, którzy lubią dzielić z artystą "ból istnienia", Cobweb Strange może okazać się interesującym zespołem, który ma zresztą trochę atutów. Myślę, że mają pewną szansę na sukces, szczególnie, jeśli zdecydują się na zatrudnienie prawdziwego wokalisty - lub wokalistki!