Włosi z zespołu Nosound niezwykle zaimponowali mi swą poprzednią płytą wydaną w 2008 roku. Na nowy album nie trzeba było długo czekać, bo już w październiku roku 2009 ukazuje się następca „Lightdark”.
Giancarlo Erra zawiesił sobie poprzeczkę niezwykle wysoko nagrywając „Lightdark”. Niestety wydając „A Sense Of Loss”, może na tę poprzeczkę spojrzeć z dołu, gdyż najnowsze dokonanie Nosound jest albumem niedopracowanym.
Album zaczyna „Some Warmth Into This Chill”. Utwór wyjątkowo smutny. Zresztą cały album do najweselszych nie należy. Tylko, że momentami w tej całej melancholii robi się nudnawo. Przykładem tego może być, najsłabszy według mnie na płycie, „My Apology”. W przypadku Nosound nie można powiedzieć, że jest to coś słabego. To po prostu rzecz mało wyjątkowa jak na ten zespół. Słuchając tej kompozycji, nie wydaje mi się być ona słaba. Jednak, gdy słucham całego albumu od początku do końca, to właśnie podczas „My Apology” i następnego po nim „Constant Contrast”, robi się najmniej ciekawie. Wadą płyty jest również perkusja. Dość monotonnie i jednostajnie grająca, może momentami męczyć.
Po pierwszych dwóch, niezłych utworach, otrzymujemy największą perełkę na płycie – „Tender Claim”. Przepiękny utwór. Mógłby jednak być nieco dłuższy i bardziej rozbudowany. W końcu tak wspaniałych momentów na „A Sense Of Loss” jest jak na lekarstwo. Album kończy najdłuższy, bo ponad piętnastominutowy „Winter Will Come”. Najpierw jest spokojny, upływa zwyczajnie i dość typowo dla zespołu. Potem jednak następuje potężne uderzenie, które mnie osobiście bardzo zaskoczyło przy pierwszym odsłuchaniu tej płyty. Utwór ciekawie się rozkręca, a jego zakończenie stanowi najpiękniejszy moment tego albumu, bowiem ostanich pięć minut jest absolutną poezją. Smutek przechodzi ludzkie pojęcie. W zasadzie słowo najbardziej adekwatne do tego, co słyszymy, to „tragedia”. I jest to piękna, muzyczna tragedia kończąca „A Sense Of Loss”.
Ogólnie „A Sense Of Loss” jest albumem dobrym, ale na ten zespół to trochę za mało. W zestawieniu z „Lightdark”, najnowsze dziecko panów z kraju „pasta aldente”, zdecydowanie przegrywa. Może Włosi za bardzo się pospieszyli, może trzeba było wydać ten album w roku 2010, a wcześniej go jeszcze dopracować. Bo w końcu na „A Sense Of Loss” są dobre pomysły i są dobre zamiary. Niestety nie do końca dopieszczone. Giancarlo Erra mógł stworzyć z Nosound godnego „Lightdark” następcę, ale się chyba pospieszył i trochę zawiódł. Taki mały falstart…