Fascynacja, inspirowanie się fenomenem Genesis w 90. latach XX.wieku było zjawiskiem w rocku progresywnym względnie intensywnym. Amerykański progrockowy zespól METAPHOR pokazał, źe nie tylko brytyjske i kontynentalne grupy z Europy potrafią nawiązać do ducha i świadomości Gabrielowskiej ery muzycznego giganta 70. lat.
Zespół, załoźony w 1993 roku w San Jose rozpoczął jak typowy Tribute band swojego wielkiego pierwowzoru. Powstaniu zespołu przewodził artykuł gitarzysty Malcolma Smitha w magazynie muzycznym BAM (San Francisco) z tekstem: "Hackett seeks Banks,Rutherford,Gabriel,Collins. Object: Suppers Ready."
Playlista, którą grali na swoich koncertach (często trzygodzinnych) zawierała największie kawałki Genesis z lat 1970-74...
...w roku 1999 w kalifornskim Suspect studio w Sunnyvale METAPHOR nagrali swój debutancki album "Starfooted", którego wydanie polecają ... szwajcarskiemu wydawnictwiu Galileo Records.
Juź rzut do bookleta jasno zarysuje, że ideowym wzorem tego muzycznego dzieła jest (równoczesnie) 30. letne dzielo grupy Genesis – Foxtrot ...
Teksty tego albumu są budowane do dialogów "działaczych figur" i sa w zasadzie jakąś parafrazą na biblijne mity z okresu historii rodu ludzkiego od Adama i Ewy po przybycie Jezusa.
Juź pierwsze dwie sześciominutowe kompozycje "Ladder From the Sky" i "Chaos With A Crown Of Gold" emanuują atmosferą genesisowskiego "Selling England By the Pound", no czuć tutaj też wpływ i innych zespolow, ku którym się czlonkowie METAPHOR otworzyli – Gentle Giant, Camel, Yes, King Crimson, I.Q, Flower Kings, Spock´s Beard, i nawet The Beatles. Towszystko jest dodatkowo wbogacone jazzowymi muzycznymi progresjami, gradujacymi szczególne w dwoch dziewięcop i dziesięcio minutowych kawałkach na końcu albumu ("Don't Sleep" i "Battle Of the Archons".) Na najwięcej uwagi zasługuje 15 minutowa suita "Starfooted In A Garden Of Cans", niewątpliwie odpowiedź Amerykańcow na "Suppers Ready". Nikt z muzyków dziś nie graje instrumentalne zawody, wszystko jest ewidentne podwladzione wynikowej atmosferze, ogólnemu brzmieniu – i zdarzeniu...
Moja ulubiona jest para dziesięciominutowych kawałków, znajdujących się za główną suitą tej płyty – "In the Cave" i "Seed". Te dwa utwory najbardziej charakteryzują specyficzne brzmienie zespołu. Główna suita i dwie dziesieciominutowe partie są zróżnicowane dla zmiany muzycznego nastroju i atmosfery i dopelniene celowo trzema krótkimi utwórkami. Jak całość album wyglada niezwykle kompaktowo, kreatywne i estetyczne.
Wokalista John Marby nie ma (oczywiście) ambycju być nowym Peterem Gabrielem – głosowo nie jest z daleka na tyle wyrazisty, no dla mnie potrafia wywołać nostalgiu za 70. latami...
Sądzę, że w art&prog rocku było już w ogóle wszystko zasadniczne "wymyślone" wlaśnie w przypomnianych 70. latach. Wszystke dziś działające zespoły są tylko miejszą, albo większą wariacją na wielke wzory z tego okresu. W przypadku "Wariacje na temat Genesis" dało się zauważyć w zespołach, jak szkocki Citizen Cain, włoski The Watch, albo norwejski Foxtrot (nie zapominając o klasykach I.Q.). W USA, gdzie muzyka jest najbardziej skomercjalizowana, udało się to właśnie zespołowi METAPHOR. Tą płytę polecam oczywiście Wam wszystkim...