Z Psycroptic mam problem, wydali 4 płyty z czego co druga wydaje się być dziełem wybitnym lub przynajmniej wyjątkowym. Jedynka, "Isle of Disenchantment" była przeciętna, dwójka "Scepter of the Ancients" to już poprzeczka wyniesiona bardzo wysoko, trójka "Symbols of Failure" to znów jakby obniżka formy. W tym roku doświadczamy czwartej płyty tej tasmańskiej kapeli i ponownie można powiedzieć że mamy do czynienia z dziełem ponadprzeciętnym. Wydany niedawno "(Ob)Servant" przynosi trochę inne niż dotychczas oblicze grupy. Przede wszystkim należy wspomnieć że niebagatelną rolę odegrała tu zmiana wytwórni. Nuclear Blast biorąc Psycroptic pod swoje skrzydła wiedział co robi - to wszak jedna z bardziej liczących się kapel z gatunku technicznego death metalu. A czy skorzystał na tym sam zespół? Wydaje się że jak najbardziej. Po pierwsze pozbył się lekko cienkiego brzmienia obecnego na poprzednich albumach. Budżet Nuclear Blast pozwolił w końcu nagrać płytę brzmieniowo po prostu znakomitą. Nic się nie rozmywa, nic nie ginie, gitary brzmią jak żyleta, bas wtłoczony, perkusja z przodu ale nie zagłusza, stopy znakomicie słyszalne no i dobrze wyprodukowany wokal. Więcej nie trzeba. Druga ewolucja to sama muzyka - nie zmieniła sie jakoś diametralnie, wciąż słychać kto gra, styl jest już na tyle rozpoznawalny że nie sposób się pomylić. W czym więc tkwi sedno? Ano w tym że Psycroptic przestał po trosze być szalony a zaczął komponować z większą dojrzałością. Kawalki nie zawierają już w sobie tysiąca pomysłów, są za to bardziej poukładane strukturalnie, przy czym nie tracą nic ze swej jakości. Jedni pewnie powiedzą że grupa się skończyła, dla mnie jest to natomiast pożądany krok do przodu. Lubię chaos twórczy, ale bez przesady. W przypadku Psycroptica ad 2008 brak chaosu spowodowal, że krążka słucha się znakomicie, więcej też muzyki zostaje w głowie. Nie trzeba mnóstwa przesluchań żeby objąć cały materiał i cieszyć się z obcowania z nim. Należy też nadmienić, że mniejsze skomplikowanie utworów nie powoduje że zespół przestał grać zakręconą muzykę. Wciąż grają bardzo technicznie a dźwięki są na tyle połamane że trzeba wysilić szare komórki. Faktem jest jednak że to dzieło łatwiejsze w odbiorze od wszystkich poprzednich dokonań grupy. Podsumowując zatem te wywody - "(Ob)Servant" to wciąż produkcja najwyższej jakości i jedna z najlepszych płyt wydanych w tym roku. Zespół nie stracił nic ze swojej oryginalności i charakterystyki, przeszedł tylko małą ewolucję. W moim odczuciu wyszło im to na dobre.