Przypdał mi zaszczyt poddać krytyce ostanią produkcję zespołu SYMBOL. Ostatnią z basistą Witalisem Jagodzińskim który odszedł z zespołu zaraz po zakończeniu nagrywania albumu ale z nowym klawiszowcem - Marcinem Żmudą zastępującym dotychczasowego parapetologa AION, Łukasza Migdalskiego.
Co mamy na tapecie? Quiasi-koncept mógłbym napisać –albo wręcz w całości album koncepcyjny poświęcony tej części dnia, kiedy człowiek powinien w sumie spać - lub się bać.
Ano po kolei – Whispers. Bardzo ładne riffowe wejście IMHO strasznie kojarzące mi się z ... tłem muzycznym do sumy misji w Red Alert 2 (!!) Ktoś tu jest fanem dokonań Franka Klepackiego, nadwornego kompozytora firmy Westwood? Szepty swoją rozbudowaną formą i tą delikatną solóweczką gitarową lekko tracającą psychodelą otwierają całkowicie nowe brzmienie zespołu który gra jak na ... Noii (!!) Skąd ta rozbieżność? Tutaj nowe brzmienie z drugiej powrót do Noii? No właśnie skąd?
Melodyjny utwór szybko wpada w ucho i milutko wprowadza klimat.
... do Image. Początek – akustyczna gitara co jest nowością w brzmieniu tego polskiego klonu DT. No dobra – Aion nie są polskim klonem DT - mają swoją duszę ale coś w tym z DT jest. Kolejny melodyjny hard-rockowy utwór z miło rozbudowaną sekcją gitarowo - klawiszową.
Unfilded Hope to mocna hardrockowa pozycja - porządnie szarpnięty kawałek riffa z mocną solówką - za to tytułowy Symbol to troszkę milszy art-rockowej duszy klimacik.
Milutko brzmiące klawisze, DTowskie duety instrumentalne i ten klimacik nerwówki gitarowej jakże znany i lubiany pośród progmetalowej braci. Oczywiście kawałek uraczony solówką która muszę przyznać jest dość imponująca jak na swoją długość ... ale za krótka.
Kolejnym cichym elementem tego quasi-konceptu jest Black River równie mocno przyriffowana porcja muzyki z dużą ilością szumów klawiszowych i podobnie jak Symbol milutka acz króciutka solówka. W czystym AIONowym stylu rodem z Noii tak więc zespół niewiele się w tym wydaniu zmienił.
Chyba jednak najciekawszą pozycją jest w tym zestawieniu The Way. Nowa fala metalowa. Dużo zabaw klawiszami, troszkę TON, delikatna monotonnia i gitara wyrwana ze .. SFAM. Zresztą SFAMowski klimacik przez większość czasu utworu towarzyszy klasycznemu brzmieniu Aion.
Podobnie As Ice – symfonia otwierająca utwór, w dalszej części wahadełko brzmieniowe i kolejne porównanie tym razem do innego dzieła pana Klepackiego jakim niewątpliwie była ścieżka dźwiękowa do gry Dune 2K .. i Marillion – zapachniało mi wątkiem z Brave ;) milutko zestawiony wokal z symfonią dźwięków i nic tylko się rozkoszować.
Dwie zamykajace pozycje to Crawing oraz Azure Landscapes. O ile ten pierwszy to milutkie dla ucha hardrockowe wymiatanie, to w drugim mamy powrót do gotyckich korzeni zespołu. Człowiek dawno nie słyszał tych dźwięków i aż się stęstknił za nimi. Azure Landscapes to oprócz gotyckiego wstępu pełen ambientu Tangerine Dream - troszkę może kosmiczna mieszanka ale mi odpowiada. Panowie – brawo.
Ano ... po przesłuchaniu całej płyty nasuwa mi się tylko jedna myśl. Powrót do korzenie ale z małym zwrotem muzycznym w kierunku zespołu z nazwą rymującą się ze sweter. Dziewięć zgrabnie zaaranżowanych kawałków, i co muszę przyznać w końcu udało mi się zwrócić uwagę na to co śpiewa wokalista. A warto posłuchać. Nie powiem aby produkcja owa powalała starych wyjadaczy wychowanych na dreamtheaterowskich łamańcach czy niemieckiej szkole ambientu - klasyki Tangerime Dream czy Kraftwerk jednak milutko zostały poexploatowane te style dając w sumie nowe oblicze staremu brzmieniu AION. Niewątpliwie zmiany personalne miały wpływ na nowe brzmienie zespołu jak również wydarzenia na scenie muzycznej, ale miło jest wszem i wobec ogłosić że niezależna scena rockowa się trzyma dobrze i ambitnej muzyki nam nie ubywa jak to by chętnie media rozpowiadały. Muzykom zespołu należą się brawa za podejście do tematu. Kawał dobrze wykonanego i dobrego materiału.