Trzy kwadranse. Czterech muzyków. Osiem utworów. Ale za to jakich. Powalają na kolana już od pierwszych dźwięków. Kwartet z Athens (ale położonych w Georgii nie w Grecji) w składzie Coley-Jerry-Steve-Matt, wyprodukował post/math-rockową płytę z dużym, dużym podkładem psychodelicznego grania. Nie ma tu tekstów, jest tylko muzyka, na tyle dobra, że przez pewien czas utrzymywała się w play liście samego Roberta Frippa. Tak jak nazwa Maserati zobowiązuje producenta samochodów do utrzymania odpowiedniej jakości, tak i w tym wypadku nazwa zobowiązała do utrzymania odpowiedniego poziomu prezentowanej muzyki. Nie jest to pierwsze wydawnictwo tej formacji, ale z pewnością najbardziej dojrzałe. Mocna, szybka muzyka, kojarząca mi się trochę z opisywanym na naszych łamach George Dorn Screams, ale również z wczesnymi nagraniami Pink Floyd, czy psychodelicznymi zagraniami japońskiego MONO. Oczywiście nie możemy zapomnieć o Red Sparowes, do którego jest równie blisko. Mimo młodego wieku, muzycy są doskonale przygotowani do swojego zawodu. Doskonałe brzmienie, równo zagrane partie, kilka zaskakujących patentów, przejścia i ciągłe budowanie klimatu - od spokojnego popołudnia po nagle pojawiające sie tornado, które uderza w tym samym czasie, w którym eksploduje pobliski wulkan. Zdecydowanie prym wiodą tu Inventions, Show Me The Season oraz Synchronicity IV – utwory, które są miażdżące w swojej ekspresji i bezkompromisowości. W tym ostatnim pojawiają się etniczne bębny, bliskie wrażeniom jakie zapewnia węgierski Korai Orom.
Wprawdzie te Ateny znajdują się w Stanach Zjednoczonych, nie oznacza to jednak całkowitego braku związku z Grecją. Przykładem są tu powiązane ze sobą utwory Kalimera i Kalinichta, których tytuły w języku greckim znaczą odpowiednio Dzień Dobry (Kalimera)i Dobranoc (Kalinichta). Zaś ich przekaz zdaje się potwierdzać tytuły. Oba dość spokojne, zdecydowanie najspokojniejsze na płycie. Mogą służyć i za delikatny budzik i za uspokajający usypiacz. Całość jednak jest niezwykle energetyczna i przy tym radosna. Widać, słychać i czuć tylko i wyłącznie pozytywne wibracje. Sam album według mnie skierowany do słuchaczy poszukujących, gdyż brak wokalu w dzisiejszych czasach nie ułatwia sprzedaży – trzeba tę płytę słuchać dokładniej. Co ani mnie, ani wam przeszkadzać nie powinno.