Album Osamělí czeskiej formacji Silent Stream Of Godless Elegy (w skrócie SSOGE) to dla mnie jedno z ciekawszych wydawnictw ubiegłego roku. Wydany przez Redblack Production (piękny digipack, matowy) jest kolejnym przykładem na doskonały stan sceny muzyki alternatywnej, u naszych południowych sąsiadów. Dla septetu SSOGE jest to tzw.: Extra Album i nic dziwnego. Zawiera bowiem cztery kompozycje z poprzedniego albumu Relic Dances zaśpiewanie po czesku i polsku, dwa utwory w innych wersjach (również z RD) oraz dwa różne remiksy utworu Lonely, na zakończenie zaś wideoklip do utworu I Would Dance. Można w zasadzie stwierdzić iż jest to coś w stylu albumu promocyjnego ukazującego możliwości zespołu.
Silent Stream Of Godless Elegy pierwsze nagrania wydał w okolicach 1995 roku. Było to demo (wydane tak jak trzy pierwsze wydawnictwa na kasecie) pod tytułem Apotheosis. Potem pojawiły się jeszcze cztery płyty długo grające (Iron ‘96, Behind The Shadow ’98, Themes ’00, Relic Dances ‘04). W tamtych czasach, patrząc na logo można odnieść wrażenie, że zespół tworzył muzyką przynależną do sceny metalowej. Po prawdzie była to scena doom metalowa, co słychac do tej pory. Potwierdzeniem i jednocześnie ukoronowaniem tych działań była nagroda Czeskiej Akademii Muzycznej GRAMMY (zwana Anděl - Anioł) w gatunku Hard’n’Heavy otrzymana w roku 2000 za album Themes. Rok później grupa spotkała na swej drodze, pochodzącego z Moraw Tomáša Kočko tworzącego muzykę etniczną. Efektem tych działań, było powstanie albumu Relic Dances, będącego połączeniem poezji, metalu, morawskich ballad i tradycyjnych folkowych brzmień. Czeska Akademia Muzyczna trzy lata temu ponownie nagrodziła zespół nagrodą GRAMMY za ten właśnie album. W międzyczasie zespół pojawił się na kilku zestawach Tribute to… Led Zeppelin, White Zombie, Master’s Hammer.
Wianek dałam ci, a ty
- A ja
Samotną zostawiłeś mnie
- O tak
Ja drżę na twoim grobie
Pohanská – to znów spokojny początek, bardzo, bardzo etniczny. Śpiewa tym razem Pavel, po czesku, ale normalnym głosem (żadne tam „growle”). Tym razem rozpacz i tęsknota jest po drugiej stronie. Tak, faceci czasem też tęsknią i choć może nie płaczą to jest im naprawdę źle. Jak duch powraca Hanka, by przy akompaniamencie ciężko strojonych gitar zaśpiewać swemu ukochanemu. Muzyka narasta, dołączają kolejne partie instrumentów, robi się naprawdę ciężka, pojawia się solówka na skrzypcach – mroczna, ciężka, wspaniała. Look to od początku mocne uderzenie. Dużo metalowych dźwięków, growling, ale temat łagodzi Hanka, choć nie do końca. Śpiewa mocno i zręcznie buduje nastrój. Ciekawostką jest nałożenie dwóch głosów Hanki – jeden śpiewający po czesku, drugi po angielsku. A do tego folkowe, chwilami nawet klezmerskie zagrania strunowców. Przepiękne. Kolejna polskojęzyczna wersja. Tym Razem – Together. Przepiękna, straszna pieśń o miłości. Miłości której nie było dane istnieć na ziemi. Miłości, w której dopiero śmierć kochanków pozwoliła im na bycie razem. Brzmi to jak piękna Morawka starodawna ballada. I być może nią jest.
Tváří v tvář – mocne, metalowe, chwilami psychodeliczne. Ciężkie instrumenty, dołujące dźwięki, growling i żarliwy śpiew Hanki. Krzyk, smutek, rozpacz. Przepiękne skrzypce brzmiące jak u Isaaka Perlmana. Zdecydowanie najpiękniejszy utwór na tej płycie. Ależ by się on spodobał mojej mamie – gdyby się ukazał jedenaście lat wcześniej. Choć z pewnością może go słuchać wraz ze ze mną z zaświatów. Jest przecież idealnie zgodny z jej wizją świata, z jej przeżyciami, z jej codziennością. I to fantastyczne brzmienie skrzypiec. Dwa ostatnie utwory to remiksy Lonely. W pierwszym (Sayko Remix) elektronika, sample, wokalizy w tylnym kanale, i dźwięki z mongolskiego stepu. Język angielski – tembr głosu jakby jakieś wspomnienia Emilki z Quidam. Bardzo energetyczne. W drugim (Elektrabel Remix) jeszcze więcej elektroniki i jeszcze ciekawsze brzmienie bitów, mroczny gitarowy riff oraz fragment gdzie słychać tylko Hankę – bardzo ciekawy i oczywiście w tle wokalizy.
DIVE INTO THE STREAM, LISTEN TO THE ELEGY!