01. VI [02:14] 02. rH.IH.IF.rF (schonheit) [04:57] 03. III [01:21] 04. moto (ein weltbewusstsein.) [06:00] 05. I/II [03:43] 06. V [05:36] 07. IV [03:55] 08. 7 5 (eine prazise uhr) [03:53] 09. crimson la (ein mensch) [04:29] 10. wellenlange [05:56] 11. 5 4 (darf das so sein) [05:23] 12. continuum [01:17]
Całkowity czas: 48:47
skład:
Dominik Blum - Hammond Organ LIOO S (Copenhagen 1971
Marino Pliakas - E-Bass,
Lucas Niggli - Drums
SPECIAL GUEST: Daniel Lieder - voice (2,4,8,9,10,11)
Gdy zaopatrywałem się w ten album podczas ubiegłorocznego “Rura Jazz Festival” Dominik Blum powiedział, że jest to lepszy, łatwiejszy album dla kogoś, kto nie zna twórczości Steamboat Switzerland. Muszę stanowczo zanegować owe stwierdzenie. Przesłuchawszy najpierw zapowiadany jako trudniejszy ac/dB [Hayden] uważam, że najnowsze, wydane dwa lata temu dzieło tria ze Szwajcarii jest dużo, dużo mniej strawne dla początkującego słuchacza. Album jest esencją awangardowego, nieskrepowanego żadnymi, ale to żadnymi ograniczeniami muzykowania.Wertmüllerjest tytułem na cześć bliskiego przyjaciela zespołu Michaela Wertmüllera, który jest liderem bardzo, bardzo alternatywnej i hardcore’owej, szwajcarskiej formacji Alboth.
Dwanaście utworów, na których znajdziemy ciężkie brzmienia, dużo hałasu, free-jazz, psychodelię, ambient oraz serwowane przez muzyków zarówno w skali makro jak i mikroskopowej podejście do muzyki. Muzyka stanowi obiekt do pracy, jest rozkładana na czynniki pierwsze i składana na nowo w zupełnie innym brzmieniu i formie. Znajdziemy dużo atonalnych dźwięków, gdzie wydawałoby się, ze coś takiego nie może powstać. W utworach IV i VI Dominik Blum uraczy nas prawdziwą organową burzą, wtórujący mu Marino tylko potęguje dysharmonię. Lucas Niggli na tej płycie prezentuje zabawy perkusyjne oscylujące między takimi muzykami jak: Mike Portnoy (Dream Theater, Liquid Tension Experiment, Yellow Matter Custard) a Yoshimi P-We (Boredoms, Yamatsuka Eye, Free Kitten)spotkamy tu eksperymenty progrockowe, jak również perkusyjną ścianę niczym z Acid Mother Temple, czy standardowe jazzowe podkłady.
Uzupełnieniem tego dzieła jest gościnny udział Daniela Liedera, który w interesujący i dość nieprzewidywalny sposób przedstawia nam pięć wierszy (z upublikowanego w 2003 roku albumu Aller Ding) urodzonego w 1964 roku niemieckiego poety Michaela Lenza (nagrodzonego przez Monachijski Instytut Literatury nagrodą Preis der Literaturhäuser 2005). Wracając do muzyki. Pamiętacie Mike’a Pattona? Tutaj głos tez jest używany jako dodatkowy instrument. Szczególnie dobrze to słychać w utworach rH.IH.IF.rF (schonheit) I5 4 (darf das so sein)
Oczywiście znowu bardzo dobra produkcja i inżynieria dźwięku. Gościnnie wspomógł produkcję sam Michael Wertmüller. Całość ładnie wydana w digipaku, z mnóstwem informacji w środku (niekoniecznie dotyczących muzyki) oraz co najważniejsze - owe wiersze recytowane (to chyba niewłaściwe słowo) przez Daniela Liedera.