Arch Enemy to jeden z najciekawszych ansambli parających się płodzeniem ekstremalnego metalu. Już sam fakt, że mikrofon w grupie dzierży charyzmatyczna Angela Gossow, może budzić kontrowersje. Zapewne ortodoksi już marudzą, ale bezpodstawnie. Angela ryczy potężniej od większości deathowych samców. W jej growlingu tkwi tyle piekielnej głębi, jadu i nienawiści, że niech panowie z “wrzeszczących” kapel wrócą na nocniki i do ssania mamusinego cycka. Fundamentem Arch Enemy jest jednak gitarowy duet braci Amottów, którzy potrafią cuda wyczyniać ze swoimi wiosłami. Pokazali spektrum swych magicznych zdolności już wiele razy, pod szyldami wielu składów. Tym razem atakują, w szeregach Arch Enemy, płytą “Wages Of Sin”.
“Wages Of Sin” to opus magnum grupy, a jednocześnie brutalnie granie z najwyższej półki. Jak zwykle kapela serwuje nam zabójczo melodyjny ochłap wściekłego death/thrashu, w polewie pikantnego heavy metalu. Angela jest w życiowej formie (to jej debiut pod banderą Arch Enemy), a bracia Amottowie wyczyniają na gryfach takie akrobacje, że aż dziw bierze. Ich riffy i solówki pęcznieją od wirtuozerii, ale wszystko to jest okiełznane w piosenkowych ramach. Potwierdzają to takie kawałki, jak chociażby “Ravenous”, najwspanialsza kompozycja na “Wages Of Sin”, a zarazem esencja stylu tej ekipy. Mamy tu żonglerkę rytmami i motywami, gitarowe wojaże zaprzeczające prawom fizyki, a wszystko to podsycone obezwładniającą melodią, szybkim tempem i brzmieniem o sile bombardowania artyleryjskiego. Również sekcja rytmiczna zasuwa na wysokich obrotach, a szczególnie perkusista (nie stroniący od dwustopowego szaleństwa). “Enemy Within” to karkołomny galop, melodycznie zahaczający momentami o power metal. “Burning Angel” nadaje się w sam raz do zdominowania ekstremalnych list przebojów, a to za sprawą błyskawicznie wpadających w ucho solówek (prosto, ale niesamowicie). Podziw budzi też “Snow Bound” (słychać echa ballad Scorpionsów), spokojna miniaturka instrumentalna, wyrażająca więcej emocji, niż wielogodzinna suita.
Bracia Amottowie są głównymi bohaterami krążka. Ich palce nadają mu niezwykłej magii. “Wages Of Sin” to dowód, że brutalny metal nie musi być bezsensowną masakrą, a tak ostra muzyka może być wysublimowana, pełna finezji, feelingu i maestrii. Amottowie stworzyli krążek wirtuozerski, diabolicznie ciężki, ale klarowny i znakomicie przyswajalny. Podnoszą ekstremalne granie do rangi sztuki, łamiąc stereotyp, że death metal to tylko obdzieranie kotów ze skóry, rzyganie do mikrofonu i gwałcenie instrumentów.