Siedzisz sobie spokojnie w cichym, ciepłym bunkrze i jedynym Twoim problemem jest jak daleko od niego pierdolnie rakieta. Czy wyparujesz od razu, czy zdechniesz tydzień później na chorobę popromienną. A w międzyczasie wyrzygasz swoje wnętrzności.
Albo tak – lubisz, jak Ci ktoś tępą żyletką po mózgu skrobie? Wątpię. Ale pełny luz. Mózg nie jest unerwiony czuciowo. Jak się go kroi , to pacjent i tak nic nie czuje. Tak więc to na pewno nie to.
Szarozielona okładka i jaśniejsza sylwetka samolotu. B-2 zrzucający bomby. Dużo bomb. Ile? Można sprawdzić we wkładce, gdzie dane bombowca strategicznego B-2 przedstawiono szczegółowo..
A w pudełku ścieżka dźwiękowa do nuklearnej apokalipsy. I mniejsza z tym, jeszcze trwającej, czy już zakończonej. Kompozycje , których podstawą są dźwięki wydawane przez liczniki Geigera, przetworzone rozmowy załóg samolotów bojowych, czołgów, lub okrętów wojennych – to jest muzyka Bad Sector. Śladu melodii. Jednak te dźwięki są intrygujące również muzycznie. Nie tylko ze względu na przejmujący nastrój grozy. Nie, nie grozy, raczej nadchodzącego niebezpieczeństwa. Tak realnego, że można go dotknąć. Zimny, syntetyczny, obezwładniający strach.
Posłuchaj sobie tego wieczorem – radził mi kolega. No jeszcze czego, żebym się potem w nocy moczył. I w środku dnia potrafi przepuścić nerwy przez niezłą sieczkarnię, a do tego zmrozić atmosferę wokół. Co głównie uderza na tej płycie – absolutny brak ludzkich uczuć. Absolutny brak czynnika ludzkiego. Perfekcyjny chłód, bezduszny spokój.
Rzecz nie dla wszystkich. Psychiczni masochiści mile widziani. Ci, którzy się wahają, czy odejść z tego świata, czy nie. Na pewno podejmą jakąś konkretną decyzję. Dla fanatycznych zwolenników militarnych technothrillerów. Też znajdą coś dla siebie.
Ile gwiazdek? Tej płycie gwiazdki? Nie ma mowy. Żadnych gwiazdek. Zamiast nich mogą być najwyżej głowice nuklearne, bombowce strategiczne, albo atomowe okręty podwodne.
Swego rodzaju arcydzieło.