Był taki czas gdy Szwecja kojarzyła się z czołowym eksporterem młodych bandów progmetalowych. Obecnie ów bum nieco przycichł. Jako, że życie nie znosi pustki momentalnie miejsce to zajęli sąsiedzi zza miedzy - Norwegowi i Finowie. Z tym większą radością przyjąłem wiadomość o debiucie młodziutkich Szwedów z formacji Cloudscape.
Na samym początku należy się parę słów wyjaśnienia jeśli chodzi o datowanie krążka. Jak zwykle potomkowie samurajów mogli się cieszyć Cloudscape już pod koniec grudnia 2004 (i to wydawnictwo leży przede mną). Na amerykańskich i europejskich półkach sklepowych album pojawił się pod koniec stycznia bieżącego roku zatem nie widzę przeciwwskazań aby, jak zajdzie taka potrzeba, debiut Cloudscape kandydował w zestawieniach roku 2005.
Z pewnością krążek ten będzie kolejnym przyczynkiem do pogłębiającego się podziału pomiędzy fanami hołdującymi progresywnemu metalowi. Dlaczego? Postaram się pokrótce na wymuszone rozdwojenie jaźni wcielając się w rolę sceptyka jak i zwolennika Cloudscape’owego grania.
Sceptyk:
Płyta przewidywalna do bólu. To wszystko już było powielane do zniszczenia kalki. Ograne patenty powodujące niemiłe uczucie nudy. Ile można słuchać oklepanych wyścigów gitarowo-klawiszowych, którym wtórują przebitki nieodzownych dwóch centralek perkusyjnych. Bezkrytyczne zżynanie z płyt Dream Theater, Symphony X i Evergrey. Bonusowy track Inferno to typowa zapchajdziura...
Zwolennik:
Płyta wyprodukowana bez zarzutu (Roastinghouse Studios – Malme). Wysoka sprawność techniczna muzyków. Krystalicznie czysty, melodyjny tradycyjny progmetal. Znakomite i na długo wpadające w ucho linie melodyczne z ultraprzebojowym hitem Everyday Is Up To You na czele. Świetny wokalista w osobie lidera i głównego kompozytora Micaela Anderssona obdarzonego warunkami głosowymi mogącymi się kojarzyć chociażby z Nilsem Rue (Pagan’s Mind). Emanująca radość grania i energia....
Hmmm... i co Wy na to? Idę o zakład, że momentalnie podpiszecie się pod jedną z w/w ocen. Ja do końca pozostanę zawoalowany i powiem tylko tyle, że już teraz czekam na kolejny krążek....:-)))