O skromnym artyście z Łodzi, Adamie Mańkowskim, pisałem już kilka razy na łamach ArtRock.pl. Raz było to przy okazji pojawienia się w sieci premierowych nagrań Extreme Agony i Insomnii, dwóch darkambientowych projektów współtworzonych wspólnie z naszym redaktorem Łukaszem Modrzejewskim. Innym razem – w związku z jego solowymi występami w krakowskich klubach pod szyldem Limited Liability Sounds. Powstały w 2006 roku LLS był muzycznie bardziej zaawansowanym technologicznie od wymienionych wcześniej tworem. Jego dyskografia liczy sześć albumów, utrzymanych w równie mrocznym, ambientowym stylu, co wcześniejsze dwa projekty.
Autor Dźwięków z Offu pozostał wierny gatunkowi wyrosłemu z eksperymentów pierwszych awangardzistów muzyki elektronicznej, takich jak Karlheinz Stockhausen, Florian Fricke czy Klaus Schulze. Zainspirowane obrazem Grzegorza Królikiewicza Na wylot, Dźwięki… wiernie oddają wybrane wątki opartej na faktach fabuły. Otwierający album Bez wyjścia nawiązuje jednoznacznie do libacji alkoholowej z początku filmu. Poddany niezbędnej obróbce autentyczny brzęk szkła po kilkuset obrotach płyty w odtwarzaczu CD ustępuje elektronicznemu beatowi, odmierzającemu takt z regularnością wychylanych przez balangowiczów kieliszków w pijackiej melinie. Płynąca leniwie z głośników atrakcyjna, trzeszcząca, „nosowa” melodia towarzyszy trzaskom mechanicznej perkusji. Jest to de facto melodia pierwotnie zagrana na trąbce i następnie przefiltrowana [1]. Podobnych naturalistycznych odgłosów, jak owo pobrzękiwanie szkła, jest na płycie więcej. Są one zawsze inspirowane pierwowzorem, a nie zaczerpniętym zeń dosłownym cytatem. Przeto nie jest to klasyczny soundtrack, uwspółcześniony z okazji pierwszej rocznicy śmierci łódzkiego reżysera, tylko autentyczna opowieść dźwiękowa, która powstała w wyniku [wybaczcie użycie paraleli Stephena Kinga z Danse Macabre] „odbijania piłeczki pingpongowej” przez autora Dźwięków… od – nazwijmy to umownie – „ściany”, czyli oryginalnego obrazu Królikiewicza z 1972 roku.
Dalsze odwołania do filmu będą czytelne jedynie dla tych, którzy odrobili pracę domową, to znaczy zapoznali się z ww. materiałem filmowym. Rejestracji odgłosów otoczenia, m.in. brzęku szkła, przejeżdżającego pociągu, dzwonów i chórów kościelnych oraz nieludzkiego wrzasku, dokonano w czterech europejskich miastach – Łodzi, Wrocławiu, Berlinie i Rzymie. Natomiast graficznego projektu okładki z osobliwym na niej portretem Maliszów podjął się częstochowianin Bartłomiej Michał Górecki.
Atmosfera Dźwięków… nie jest tak jednoznacznie beznadziejna, jak poszczególne sekwencje Na wylot. Nawiązująca do nieudanego samobójstwa Maliszów Próba nie jest wcale najposępniejszym nagraniem na krążku. Otóż najwięcej melancholii odkrywamy w Poranku, co nikogo chyba nie powinno dziwić, bowiem przecież o tej porze dnia towarzyszyło Maliszom złe samopoczucie, wywołane spożyciem nadmiernej ilości napoju zapomnienia. Toteż warto pamiętać o Dźwiękach z Offu jako ciekawym elemencie łódzkiego krajobrazu muzycznego, którego olbrzymi potencjał winni docenić nie tylko miłośnicy lokalnego ambientu. Sam bowiem, będąc katowiczaninem, jestem pełen uznania wobec Dźwięków…
————————————————————————————-------
[1]. Cytat z rozmowy telefonicznej z artystą z dn. 29.12.2018