Bardzo świeża, bo mająca swoją premierę w miniony piątek, płyta ateńczyków z POEM. Nie ukrywam, że to obecnie chyba mój ulubiony grecki zespół. Na formację zwróciłem uwagę w 2016 roku, kiedy to muzycy pochwalili się swoim drugim krążkiem Skein Syndrome, recenzowanym także i w naszym serwisie. Muzycy nawet dotarli z nim do naszego kraju. Dlatego czekałem na tę ich nową płytkę z dużym zainteresowaniem. I nie zawiodłem się. Bo grupa, po małej roszadzie w składzie (basistę Stratosa Chaidosa zastąpił Takis Fitos), wysmażyła kolejny mocny album.
A zachęca już do jego posłuchania intrygująca okładka, za którą odpowiada Jor Art & Graphic Designer. Podobnie jak na poprzedniku mamy na albumie tylko siedem kompozycji i niespełna trzy kwadranse muzyki. I dobrze, wszak jej intensywność jest na tyle duża, że odpowiednie proporcje w tym względzie nie pozwalają słuchaczowi znużyć się tym materiałem.
Unique pod względem muzycznym wydaje się łączyć cechy The Great Secret Show z jego następcą, Skein Syndrome. Z debiutu mamy tu pewną surowość, natomiast z drugiej płyty, klimat i atmosferę. Tym samym Unique jest chyba bardziej agresywny od poprzednika, niemniej równie, a może i bardziej, atrakcyjny melodycznie.
Grecy w dalszym ciągu krążą wokół szeroko rozumianego progresywnego metalu wymieszanego z elementami grania alternatywnego i grunge’u. To muzyka ciemna, mroczna i zarazem gęsta od metalowych riffów. Unosi się nad nią Toolowy duch, ale chyba jeszcze mocniej słychać supergrupę Soen pod dowództwem Martina Lopeza.
Trudno nazwać którąś z kompozycji wypełniaczem. Świetny jest już otwierający całość False Morality, ale szczególne wrażenie robi następny My Own Disorder z szatkującymi, matematycznymi riffami, bardzo emocjonalnym śpiewem Giorgosa Prokopiou i harmoniami przywołującymi… System Of A Down. Zresztą kolejny, prawie 8 – minutowy i wielowątkowy Four Cornered God, zawiera wiele z powyższych cech. Z kolei w takich kompozycjach jak Euthanasia i Brightness of Loss znajdziemy też partie agresywnego krzyku o hardcore’owym posmaku. Między nimi zaś dostajemy najbardziej nastrojowy na całym albumie, tytułowy Unique. To zresztą tylko podkreśla wielobarwność tego… jednorodnego i spójnego albumu. Polecam.