Długo nie będzie, bo płytka krótka. W zasadzie zajawka tego, co w niedalekiej przyszłości. Warszawski Unicorn pojawia się na polskiej scenie bez wielkiego szumu i rozgłosu, tymczasem formację tworzą dobrze znane miłośnikom rocka (także progresywnego) nazwiska. Pomysłodawcą zespołu, autorem muzyki i słów jest pełniący rolę wokalisty Paweł Granecki znany z Love De Vice, zaś towarzyszą mu między innymi znani z Satellite gitarzysta Sarhan Kubeisi, basista Jarek Michalski, czy wreszcie związany niegdyś z Lizardem perkusista Maciej Caputa. Ponadto za miks i mastering odpowiada muzyk Red Box i dziennikarz Teraz Rocka Michał Kirmuć.
Grupa ma już - widoczne na okładce EP-ki - naprawdę stylowe logo, za sobą pierwsze koncerty, przed sobą zaś planowany na ten rok długogrający album zatytułowany Strangers On A Mery-Go-Round, który jest już prawie gotowy (ponoć do jego ukończenia pozostały tylko miksy).
Wydana wraz z czerwcowym numerem Lizarda Ep-ka Unicorn tak naprawdę anonsuje tę jesienną premierę. To cztery kompozycje i niespełna dwadzieścia minut muzyki, które wcale nie kojarzą się – jak mogłyby sugerować to nazwiska muzyków – z progresywnym rockiem. Praktycznie tylko zamykający całość Behind Me – Before Me nawiązuje do klasycznej szkoły proga poprzez rytmikę, bogate klawiszowe tła oraz pewną wzniosłość i majestatyczność w samej melodyce. Tak przy okazji – to jedyny utwór, do którego słów nie napisał Granecki, bowiem wykorzystano w nim wiersz amerykańskiej poetki Emily Dickinson. Pozostałe kompozycje nie pozwalają na wrzucenie ich propozycji do jednej szuflady. Bo otwierający całość Point Of No Return to urocza, niezwykle melodyjna ballada oparta o ciepłe dźwięki gitary i pianina, z kolei Too Old (po wspomnianym Point Of No Return mój drugi faworyt) zwraca uwagę zawiesistymi Hammondowymi formami i udanym saksofonowym solo Darka Zarzyckiego. A jest jeszcze szybszy i mocniejszy, szczególnie w pierwszej części Late Night, w którego drugiej odsłonie dostajemy położony na pulsującym basie lekko psychodeliczny popis na klawiszach oraz gitarowe solo w bardziej bluesowym entourage'u.
Jednym słowem, materiał charakteryzuje różnorodność. Potwierdzają to zresztą inne kompozycje, które w wersjach demo swego czasu trafiły na facebookowy profil formacji. Jaki będzie album? Pożyjemy, zobaczymy. Na razie cieszmy się EP-ką, bo jest wyjątkowo obiecująca…