Art Of Illusion to powstała w 2002 roku bydgoska kapela, w skład której wchodzą muzycy takich formacji jak Hologram, Plotnicky, czy Yesternight. Mimo niekrótkiej już historii, album Round Square Of The Triangle jest ich debiutem. Debiutem, który powinien przypaść do gustu miłośnikom zaawansowanego technicznie progresywnego metalu.
Na płytę składa się dziewięć, w większości rozbudowanych do 7 – 8 minut, wielowątkowych kompozycji i klimatycznego, niedługiego Intro. Album zdominowany jest graniem instrumentalnym. Tylko trzy kompozycje (For Her, Shattered Mirror, The Rite Of Fire) zawierają partie wokalne Marcina Walczaka, który zresztą pojawia się na krążku tylko w charakterze gościa. Te zaśpiewane przez niego fragmenty znalazły się w najbardziej spokojnych kompozycjach. For Her ociera się o muzykę dawną, najkrótszy w zestawie Shattered Mirror jest praktycznie balladą, zaś najdłuższy z kolei The Rite Of Fire takowe klimaty zawiera. Warto dodać, że muzycy umiejętnie wkomponowali w całość te zwolnienia dając słuchaczowi chwile na wytchnienie w obcowaniu z tym bardzo intensywnym materiałem.
Bo tak naprawdę reszta utworów to wielopłaszczyznowe, głównie ciężkie i mocno skomplikowane granie pełne solowych partii gitarowych i klawiszowych (Distance), chwilami zaaranżowane wręcz symfonicznie (Disconnection), bawiące się zmianami tempa (Instinct, The Triangle) i czerpiące z jazzowej formy w partiach pianina, czy z free jazzowej w partiach saksofonu (The Triangle). Jest też i miejsce dla lekko orientalnych figur (Instinct, Round Square). Nie da się ukryć, że czwórka instrumentalistów jest bardzo biegła technicznie. Kawał sprawnego, wielotorowego grania pokazuje za swoim perkusyjnym zestawem Kamil Kluczyński, a mnóstwo zaawansowanych i złożonych partii gitarowych z wykorzystaniem efektów oferuje Filip Wiśniewski. Co ważne, w wielu fragmentach mają one także bardzo melodyjny charakter (patrz pierwsze solo w Distance, czy popisy w Thrown Into The Fog i Disconnection).
To wszystko ogromne zalety Round Square Of The Triangle, nie można jednak zapominać o pewnych słabościach. Wspominałem już, że materiał jest niezwykle intensywny. Przedstawiony przez zespół w ponad godzinnej odsłonie ma prawo nieco nużyć. Mam wrażenie, że artystom pracującym nad nim przez tak długi czas, trudno było zrezygnować z wielu muzycznych i technicznych pomysłów, które przez te lata w ich głowach się zrodziły. Stąd pojawiające się czasami wrażenie przeładowania materiału różnorodnymi wątkami, które szybko zanikają na rzecz innych. Przykładem niech tu będą choćby Instinct, czy The Triangle, słabsze przez to od bardziej spójnego i jednorodnego Thrown Into The Fog. Tym samym nie zdziwią mnie komentarze bardziej skrajnie nastawionych słuchaczy, oskarżających Art Of Illusuion „o instrumentalny onanizm i stawianie biegłości technicznej nad samą muzykę”.
Cóż, to muzyka silnie wyrafinowana, techniczna i sporo wymagająca od słuchacza. Najlepiej od słuchacza zaprawionego w progmetalowych bojach. On tym albumem się nie rozczaruje. Dobry, zasługujący na uwagę krążek… dla znawców stylu.