„Biały guzik” to już zespół legendarny, rockowa wizytówka Jugosławii i dowód na to, że za żelazną kurtyną też potrafili grać z czadem. Gitarzysta i założyciel Goran Bregović (autor słynnego „Prawy do lewego”!) oraz wokalista Željko Bebek byli siłą napędową zespołu w pierwszych latach działalności. Wtedy to kapela nagrała płyty, które stały się kamieniami milowymi jugosłowiańskiego rocka. Dzisiaj przypomnę trzecie studyjne dzieło grupy, wydany w 1976 roku album „Eto! Baš hoću!”.
Otwierający album hard-rockowy „Izgledala je malo čudno u kaputu žutom krojenom bez veze” kołysze ciekawym rytmem, wielogłosowe zaśpiewy dodają folkowego uroku, a Goran popisuje się używając „zachodnich” zabawek (talk-box). Balladka „Loše vino” studzi atmosferę, +10 za oddanie nastroju przez wokal Bebeka i łkającą gitarę Bregovicia! I ruszamy znowu! Utwór tytułowy powala współpracą Hammondów i gitary. Panowie chyba kierowali się Page’owską zasadą „światło i cień”;). „Dede bona…” z nietypowymi brzmieniami syntezatorów i rytmem jest chyba najbliższe rodzimym brzmieniom. Jeszcze ciekawiej robi się, kiedy dwie nałożone na siebie gitary grają „ludowy” motyw unisono. O „Slatko li je ljubit' tajno” ktoś kiedyś powiedział, że to najsłabszy utwór na płycie. Według mnie wręcz przeciwnie! To solidny, mocny rocker z obowiązkową nutką folku. Mało interesujący jest natomiast „Nista Mudro”, taki typowy rock ‘n’ roll, jakich Bijelo miało w repertuarze kilka (niestety). „Ne dese se takve stvari pravome muškarcu” nawiązuje do funkowo-soulowych grup amerykańskich, które w latach 70. wyrosły jak grzyby po deszczu. I na koniec prawdziwy killer! „Sanjao sam noćas da te nemam" – ARCYDZIEŁO! Rośnie i rośnie aż do wielkiego finału (polecam wersję koncertową), gdzie dołączają wielogłosy i instrumenty dęte (mamy wrażenie, jakby grała cała orkiestra). Utwór na miarę brytyjskich progresywnych tuzów.
Bijelo Dugme rocka nie zmieniło, ale czy to ważne? Najważniejsze, że ta muzyka porusza. Goran i spółka udowodnili, że można śpiewać w rodzimym języku oraz czerpać z ojczystego folku i wcale nie będą to ludowe przyśpiewki. Do dzisiaj są uwielbiani w Jugosławii, świadczą o tym choćby reaktywacyjne koncerty z 2005 roku, na które bilety zostały wyprzedane w ciągu kilku godzin, a występy obejrzało ponad 180 tys. widzów. POLECAM – szczególnie pierwsze pięć albumów!