Grupa
Post-rock PL to paczka muzycznych zapaleńców, których połączyła fascynacja post-rockiem i pokrewnymi brzmieniami. Początkowo spotykali się na koncertach, z czasem postanowili edukować, informować, promować i polecać, to co uznają za wartościowe. Po jakimś czasie w zakres swoich poczynań włączyli także organizację koncertów – z reguły bardzo udanych. Jakby tego wszystkiego było mało, to ostatnio udało im się wydać pierwszą w Polsce kompilację muzyki oscylującej wokół post-rocka, post-metalu oraz ambientu. Składanka zatytułowana
Lights and Air została wydana w formie cyfrowej i można ją pobrać zupełnie za darmo z profilu
Post-rock PL w portalu
bandcamp. Na albumie znalazły się dwadzieścia cztery kompozycje takiej samej liczby zespołów, a łączna długość trwania kompilacji przekracza dwie i pół godziny.
Niewątpliwym atutem tego wydawnictwa jest przede wszystkim różnorodność jego zawartości. Znaleźć tam można dźwięki typowe dla post-rocka (m.in. Servants of Silence, Juho the Panda, The Sky Is, Overcolored, Klimt), brzmienia dużo mocniejsze (Butterfly Trajcetory, Entropia, Guantanamo Party Program), ambientowe i elektroniczne wyziewy w różnych odsłonach (Spoiwo), a także twory trudne do gatunkowego ujarzmienia. Z jednej strony pojawiają się ogromne, muzyczne przestrzenie, z drugiej zaczyna brakować tytułowego powietrza, bo klimat zaczyna się zagęszczać. Nie brakuje tu też kompozycji rodem ze ścieżek dźwiękowych, kilku bardziej piosenkowych utworów, a także konstrukcji mniej typowych, bo z wokalami niejako z założenia szczątkowymi w post-rocku. To wszystko przekłada się na piękno kompilacji. Gatunki, wpływy, inspiracje i doświadczenia intensywnie się przenikają, mieszają, dając intrygującą wypadkową, która potrafi porządnie zaskoczyć.
Nie sposób nie docenić również poznawczego charakteru tego wydawnictwa. Staram się uważnie śledzić wszelkie ruchy na polskim poletku muzycznym, ale słuchając kompilacji spotkałem się z twórcami, o których istnieniu nie miałem wcześniej pojęcia. Co więcej okazało się, że spora część z nich to w pełni ukształtowane i świadome swojej twórczości formacje, które posiadają spore umiejętności i równie duży potencjał.
Nie obraźcie się, nie będę pisał o wszystkich zespołach, wiele z nich miałem już okazję wychwalać i to wielokrotnie, a reszta obroni się sama. Czy trzeba ponownie podkreślać rewelacyjną postawę projektu Spoiwo, nietypowe wokale NAO, rozmarzoną melancholię Frozen Lakes, ogromne możliwości Servants of Silence, perfekcje w łączeniu mroku i przestrzeni Butterfly Trajectory, czy zaskakujący, ale bardzo udany krok w post-black metalowe objęcia w wykonaniu Entropii? Nie! A tych wspaniałości wymieniać można by więcej i więcej. Dlatego ograniczę się do kilku elementów, które zaskoczyły mnie po raz pierwszy. Jednym z nich jest No News For Tomorrow z oldschoolowym wokalem i prostą, ale urzekającą kompozycją w utworze Home. Świetne wrażenie sprawiają również ustawione obok siebie Overcolored i God’s Own Prototype, których propozycje brzmią niemal jak jedna długa historia. Podobna relacja zachodzi w przypadku kompozycji od Sun for Miles i Naked On My Own & Dopedrone. Nie sposób nie wspomnieć jeszcze o bardzo udanych, zmierzających w stronę post-metalu utworach od This great end, Blank Faces i Hunted By The Waves. Resztę polecam odkryć samodzielnie, a zapewniam, że materiału do eksploracji wystarczy na długie godziny, bo wszak większość z formacji ma na swoim koncie znacznie więcej materiału.
Jedynym aspektem, który można byłoby poprawić w tym projekcie jest wiek utworów. Wartość promocyjna takiej kompilacji byłaby większa, gdyby wszystkie zawarte na niej kompozycje były niepublikowanymi wcześniej nowościami. Jednak traktując to wydawnictwo jako zbiór najciekawszych, czy też najlepszych propozycji z zakresu post-rock, post-metal, ambient i brzmień pokrewnych, wspomniany minus ma nieco mniejsze znaczenie.
Wszystkim, którzy maczali swoje paluchy przy tworzeniu tego wydawnictwa należy się uznanie i gromkie brawa. Choć pomysł sam w sobie nie był oryginalny, w końcu podobne inicjatywy miały miejsce m.in. w Wielkiej Brytanii i Francji, to niespecjalnie komu było podjąć wyzwanie i pokazać, że w Polsce potrafi się nie tylko narzekać, ale także tworzyć szalenie urozmaicone i niezwykle interesujące, muzyczne historie.