Jazz fusion to bardzo rozbudowany gatunek, łączący w sobie elementy rocka, funku, oraz R&B, posiadający obecnie dosyć wąską grupę słuchaczy, gdyż jest to muzyka trudna w odbiorze. Powstał w drugiej połowie lat 60. XX wieku i jednym z prekursorów tego gatunku był Miles Davis. Współcześnie jazz fusion trzyma się całkiem nieźle i posiada w swoim gronie wielu muzyków grających bądź inspirujących się tą muzyką, takich jak: John Patitucci, Virgil Donati, Chick Corea, Victor Wooten, Guthrie Govan czy właśnie Dave Weckl. Kim zatem jest Dave Weckl? Perkusista współpracował z takimi muzykami jak, wcześniej wspomniani, Chick Corea oraz John Patitucci, a z bardziej znanych osobistości warto wymienić chociażby Madonnę. O jego kosmicznych wręcz umiejętnościach krążą już legendy, a sławne „młyny” do tej pory kopiowane są przez wielu muzyków. Weckl powiedział bardzo ciekawą rzecz do swojego ojca, gdy miał 7 lat - „Tato, będę najlepszy!”. Trudno się z tym nie zgodzić. Na recenzowanej przeze mnie płycie Synergy pokazuje nie tylko swoje umiejętności, ale przede wszystkim - muzyczną otwartość.
Płytę rozpoczyna niesamowity High Life. Ileż ten utwór ma w sobie energii! Świetny bas, uzupełniony genialnym saksofonem, w wykonaniu Brandon’a Fields’a. Następnie mamy zatrzęsienie złożonych, acz nie męczących solówek na klawiszach, saksofonie i oczywiście – perkusji. Solo, jakie Weckl zagrał w tym utworze, jest jednym z lepszych jakie usłyszałem w swoim życiu. Doskonała technika, dynamika przejść, groove i pewne uderzenie, określają ogromny warsztat tego muzyka. Następnym utworem jest spokojny, wpadający w ucho Panda’s Dream. Na pierwszy plan wychodzi genialny Buzz Feiten, grający na gitarze elektrycznej. W dalszej części kawałka warto zwrócić uwagę na piękne, hard rockowe wręcz, gitarowe solo. Potem czeka nas zupełna zmiana konwencji. Swunk to już typowy swing’owy kawałek z rozbudowaną sekcją rytmiczną i świetnym solo na pianinie. Dalej mamy wolną, melancholijną balladę A Simple Prayer. Piękne, nastrojowe dźwięki świetnie budują klimat i pozwalają wczuć się w każdy fragment utworu. Następnie mamy psychodeliczny Cape Fear nastawiony na świetną sekcję rytmiczną, ze szczególnym wyróżnieniem gitary basowej. Wet natomiast to fantastyczny funk w najczystszym tego słowa znaczeniu. Tytułowy Synergy zaskakuje kompozycją. Z ciężkiego, basowego wstępu utwór przechodzi w genialny, melodyjny refren z wspaniale zaaranżowanym saksofonem. Od połowy kawałka czekają nas złożone solowe partie, kolejno: Buzza Feitena, Brandona Fieldsa, Jay’a Oliviera oraz Dave’a Weckla (w stylu samba). Dalej czeka nas wolna ballada Where’s My Paradise? w typowej, klimatycznej, jazz’owej otoczce. Lucky Seven to ponownie powrót do funku - z genialnymi solówkami na saksofonie i basie. Kolejne zaskoczenie na płycie, czyli Swamp Thing, zaaranżowany w ciekawej, rockowej stylistyce. Co mnie najbardziej zaskoczyło w tym kawałku? Fantastyczna, subtelna i zagrana z ogromnym feeling’iem gitarowa solówka Buzza Feitena. Koleś ma genialne wyczucie rytmu! Fani Weckl’owych „młynów” poczują się jak w domu przy Cultural Concurrence. To przeszło trzyminutowe solo mistrza perkusji, już nie tak imponujące jak te z High Life, ale prezentujące ogromny poziom techniczny muzyka i lekkość z jaką porusza się po swoim zestawie. Idealnie cały album podsumowuje Tower '99 - dynamiczny, jazz - funkowy utwór z pokaźną ilością świetnych solówek, przejść oraz akordów i genialnym, zaskakującym zakończeniem.
Dave Weckl nagrał olbrzymi album. Olbrzymi w kontekście muzyki, jaką stworzył. Na Synergy mamy obszerny, doskonale zagrany gatunkowy mix, którego doskonale się słucha, a jeszcze większą frajdę sprawia dokładne wsłuchanie się w każdy dźwięk – przemyślany i perfekcyjnie zaaranżowany. Znajdziemy tam elementy jazzu, rocka, funku, swingu, więc jeżeli chodzi o zróżnicowanie – z trudem można się przyczepić. Kolosalne wrażenie robią też sami instrumentalisci. Weckl nie skupił się wyłącznie na sobie - każdy z muzyków na płycie ma coś do powiedzenia, robiąc to z ogromną klasą i lekkością. Wszystkie partie i solówki to pełen profesjonalizm, zgrany idealnie. Płyty, pomimo swojej technicznej złożoności i muzycznego przepychu, słucha się świetnie i nawet ludzie nie będący fanami tego typu muzyki mogą po nią bez obaw sięgnąć. Jak dla mnie jest to jedno z najlepszych wydawnictw jazz fusion, jakie dane mi było usłyszeć, i jest to pozycja obowiązkowa dla każdego fana gatunku.
Zatem czy Dave Weckl spełnił obietnicę złożoną swojemu ojcu? Odpowiedzcie sobie sami po przesłuchaniu płyty Synergy.