[wreath] powstał w 2003 roku jako solowy projekt Tomka Kaleczyca. W takim stanie ta muzyczna idea hibernowała do 2008 roku, rejestrując po drodze dwa albumy będące wypadkową ambientu, trip hopu i brzmień progresywnych. Dopiero po pięciu latach istnienia udało się zgromadzić chętny do współpracy kolektyw, czego efektem jest minialbum Serpent Moves.
Grafika, która powstała z myślą o EP, kolorystycznie balansuje pomiędzy bielą a czernią, nie szczędząc również szarości. Okładka przedstawia rozmytą postać zmierzającą w nieznane. Podobnie jak [wreath] wkraczającą na tereny, na których wcześniej nie stała ich muzyczna stopa. Należy się zastanowić dokąd ta droga prowadzi – oby do ciekawej muzyki.
Pierwszą pozycję na tym wydawnictwie należy potraktować jako klasyczne intro. W tym wprowadzeniu do świata Serpent Moves nieoczekiwanie pojawiają się elementy, które należałoby wrzucić do worka z napisem ‘orient’ (niekoniecznie Express) razem z Orphaned Land. Taka zagrywka to manewr zdecydowanie na plus – zaskakujące i jak się potem okazuje niezwykle trafnie dobrane. Wstępniak gładko przechodzi w Sibilance – utwór obfitujący w przyczajone, balansujące jak płomień świecy gitary, gładko pracującą perkusję i dość charakterystyczny wokal.
Is that your way?
A path beneath your feet,
with serpent moves,
I wake you from your sleep.
On Hold zaczyna się od sample’a pochodzącego z Up in the Air. Pomijając cieszący damską część odbiorców płyty głos George’a Clooney’a utwór jest czysto instrumentalny.
Po raz kolejny da się dostrzec tą charakterystyczną dla muzyki progresywnej zabawę z rytmem i konstrukcją. W In Transit wraca wokal, tyle że tym razem ukazał swoje mocniejsze oblicze, o którym panowie z [wreath] jeszcze nam przypomną chociażby w moim płytowym faworycie – A Few Days Only. Ta kompozycja to nie tylko wzmocnienie brzmienia, emocjonalny przekaz, ale także wspomniany wcześniej bardziej chropowaty wokal. Te same atuty powielone zostały w wieńczącym dzieło utworze Barabbas.
Kiedy myślę o Serpent Moves, wiem że nie znajdę tam instrumentalnych popisów na światowym poziomie, wiem że na tej płycie nie uświadczę muzycznych innowacji, wiem też, że to wydawnictwo ni zawiera sztuki wyższej. Nie ma to najmniejszego znaczenia, bo wiem że ten krążek to kawał pracy włożonej w brzmienie (pracy, która procentuje), pasja i radość z grania oraz przede wszystkim szczerość. A płyty, które zawierają wyżej wspomniane elementy, zawsze znajdą sobie miejsce na mojej półce.