Rubicone to młoda mołdawska formacja reprezentująca całkiem dojrzałe granie. Zespół powstał w 2005 roku, aby już po 3 latach móc chwalić się własnym wydawnictwem. Wszystko to oczywiście dzięki nieocenionemu wydawnictwu Mals, zapewniającemu wydania różnym ciekawym zespołom wywodzącym się z krajów satelickich Rosji, wchodzących wcześniej w skład ZSRR. Mołdawia dla nas była białą plamą na rockowej mapie. Kraj znany bardziej z tria dyskotekowego występującego pod rumuńską banderą, a jednak mogą pochwalić się zespołem z dość mocnym brzmieniem i kopniakiem. Album „Pictures For Susceptible Housewives” to zestaw instrumentalnych kompozycji z wplecionymi cytatami z filmu Terminator: Dzień Sądu. Raz co zaskakuje to bardzo wysoka jakość, dwa wszystko brzmi bardzo selektywnie. Młodzi Mołdawianie postarali się, aby debiut nie był tylko zbiorem litych utworów, choć oczywiście nie uchronili się od błędów wschodzących kompozytorów. Brzmieniowo poszli w elementy Toolo i Crimsonopodobne z domieszką zimnej fuzji, co stanowi pewne porównanie do choćby Essence of a Session, Spaced Out czy Indukti i Percival Schuttenbach. Tego Crimsona to tam za wiele nie ma, lekko przyprawiony temat. Całość brzmi jak 8cylindrowy silnik wprowadzony do 5000 obrotów na minutę: każdy instrument z podwójną siłą „zagęszcza” klimat kompozycji, siła jaka bije od muzyki mogłaby rozpędzać monstra, rozbijać skały. Wydaje mi się, że nie ma co rozpisywać się więcej o ich muzyce. Rubicone to obiecujący zespół, narybek z kraju gdzieś na końcu europy, który na pewno nie zostanie niezauważony. Ciężko jest w ich przypadku wejść w głęboką analizę muzyczną – brzmią na jedno kopyto ale z mocnym 500konnym wykopem. Mocne, gitarowe brzmienie, choć różnice między utworami są kompletnie zatarte. Zespoły, które podałem w porównaniu powinny odzwierciedlać brzmienie muzyki Rubicone. Na pomoc przychodzi jeszcze strona Myspace, do której z chęcią was odeślę. Co do oceny - mam rozterkę. Koledzy z redakcji nie zgodzili się na wielowymiarowe oceny. Muzyka ewidentnie dla wąskiej grupy wielbicieli ciężkich nerwowych klimatów, monotonna jak łupanie tłoków w cylindrach – ale są wielbiciele wsłuchujący się w pomruki silnika. To muzyka dość trudna, wymagająca, dla wielbicieli klimatu, ale jednocześnie dojrzała i bardzo dobrej jakości muzycznej, troszkę słabiej z merytoryką. Musimy chyba popracować nad wielowymiarową skalą. Jakbym mógł dałbym 6 za jakość 4 za szerokość odbioru. Dobrej jakości album dla wielbicieli gatunku.