Album „Dawning” amerykańskiej formacji Archetype należy do wydawnictw rodzących się w bólach i to niekoniecznie tworzenia. Zespół od samego początku istnienia prześladował pech.......ale zacznijmy od początku.
W czerwcu roku 1997 utalentowany gitarzysta Chris Matyus wraz z kolegami z rodzinnego Cleveland: perkusistą Keithem Zeiglerem i basistą Jamie Stillem, powołali do życia projekt o nazwie Prototype (nie mylić ze znakomitą debiutującą niedawno amerykańską kapelą o tej samej nazwie). Od samego początku przed ambitnymi amerykanami zaczęły się schody. Zatrudnieni początkowo wokalista i drugi gitarzysta po paru próbach podziękowali za współprace. Nie mogąc znaleźć odpowiednich następców Chris razem z kolegami zaczęli koncertować jako zespół instrumentalny. Po paru miesiącach zapadła decyzja o zmianie nazwy na Archetype. Powód był banalny. W tym czasie w Stanach funkcjonowało przynajmniej tuzin bandów o nazwie Prototype, dochodziło zatem do zabawnych nieporozumień. W październiku Archetype zarejestrowało swoje pierwsze instrumentalne demo, które to spotkało się z pozytywnym odzewem mediów. Niestety, były poważne kłopoty ze znalezieniem odpowiedniego mecenatu. Nikt nie kwapił się za bardzo do współpracy z instrumentalnym triem. Ostatecznie zespół podpisał wstępny kontrakt z Intromental Management. Po dwóch tygodniach na ogłoszenie zamieszczone w lokalnej prasie zareagował wokalista Greg Wagner. Miedzy Archetype i Gregiem szybciutko nawiązała się nic porozumienia. Zespół nareszcie był w komplecie. Po dołożeniu wokali przez Wagnera do czterech gotowych tracków światło dzienne ujrzała EPka „Hands of Time”. Jesienią 1999 roku Archetype podpisał kontrakt z wytwórnią Fortunate Records. Grupa zarejestrowała materiał na pierwsze pełno wymiarowe wydawnictwo „Dawning” wydane w kwietniu 2000 roku. Wydawało się, że złe fatum przestało prześladować Archetype. Niestety..... okazało się, że tym razem nawalił producent płyty. Pierwotne „Dawning” raziło wręcz fatalnym brzmieniem, co okazało się idealną wodą na młyn nieprzychylnych grupie, wiecznie niezadowolonych krytyków. W konsekwencji cały trud promocyjny albumu legł w gruzach. Tego było za wiele. W roku 2001 Chris wraz z Intromental Management postanowili wziąć sprawę w swoje ręce. Dokonano re-recordingu materiału (pozostawiając perkusję). Odnowione „Dawning” ukazało się w styczniu 2002 roku pod szyldem Chris Matyus/BMI. Efekt okazał się rewelacyjny. Mimo identycznej zawartości muzycznej nowe „Dawning” wydaje się być zupełnie inną płytą od pechowej poprzedniczki. Jeszcze raz sprawdziła się maksyma, iż dobra produkcja to połowa sukcesu....... Co usłyszymy umieszczając „Dawning” (oczywiście to nowe:-) w naszych odtwarzaczach ?
Archetype należy do modnych ostatnio zespołów uprawiających tzw. „bezklawiszowy progmetal”. Osobiście nie dziwię się takiej formule. Powszechnie uważa się, że klawisze w produkcjach progmetalowych nadają odpowiedniego charakteru i gatunek ten nie ma prawa egzystować bez gitarowo-keyboardowych pojedynków. Niestety w większości przypadków zabiegi takie kończą się nachalnie uprawianymi przez krytyków porównaniami do Dream Theater, co może sfrustrować niejednego ambitnego muzyka. Odruchem obronnym jest zatem ucieczka w bardziej konserwatywne, gitarowe brzmienia oraz głębsza penetracja rejonów technicznego metalu. Zapewne taka idea również zrodziła się w głowach takich tuzów jak Zero Hour czy Power of Omens. Archetype w każdym bądź razie stara się dzielnie podążać za najlepszymi. Ogólnie rzecz biorąc twórczość zespołu można zdefiniować jako techniczny metal z naleciałościami powerowymi i thrashowymi. Należy w tym miejscu podkreślić olbrzymią rolę jaką odgrywa w grupie gitarzysta Chris Matyus. Jest on doprawdy niebanalnym muzykiem. Mimo serwowanych co rusz ostrych metalowych kanonad nie stroni od brzmień akustycznych nadających tym samym muzyce zespołu wspaniałego klimatu. Płyta „Dawning” jest dość równa i przemyślana. Niewątpliwie na uwagę zasługuje utwór tytułowy oraz zamykająca album epicka suita „Years Ago”. Zaryzykuję nawet stwierdzenie, że Archetype wypracował własny rozpoznawalny styl oparty na dość trudnym połączeniu technicznych fajerwerków z romantyczną nostalgią. Doprawdy świetnie się tego słucha. Oczywiście jak przystało na progresywnych headbangerów jest i utwór instrumentalny „The Mind’s Eye”, w którym starym zwyczajem muzycy dają upust swoim nieokiełznanym fantazjom. Wypadałoby również wspomnieć o wokaliście Gregu Wagnerze. Śpiewa on poprawnie operując niskim głosem, raz drapieżnym, innym razem ocierającym się lekko o manierę powerowych krzykaczy. Najważniejszym jest fakt, iż Grega słucha się przyjemnie i nie razi on, co jest niestety bolączką większości progmetalowych bandów. Na koniec zostawiłem rzecz, która najbardziej mnie ujęła podczas wielokrotnych odsłuchów albumu „Dawning”. Archetype gra bardzo naturalnie bez studyjnych udziwnień i nakładek, co zapewne procentuje podczas koncertowych „gigów”. Moim zdaniem właśnie bezpretensjonalna naturalność była , jest i będzie największą zaleta rocka !
Bez wahania polecam album „Dawning” wszystkim fanom dobrego progresywnego metalu. Mimo, że nie odnajdziecie tu nic nowego spędzicie ponad godzinę z doprawdy wspaniałą muzyką.