Drogi The Gathering i Anneke van Giersbergen rozeszły się w czerwcu 2007 roku. Kilka tygodni później świat obiegła wieść o nowym projekcie, w który zaangażowała się holenderska wokalistka. Pod szyldem, Aqua De Annique, Anneke przygotowała krążek Air. Dwa, udostępnione na długo przed wydaniem albumu utwory, wskazywały, że wchodząc na nową ścieżkę kariery "Anka" nie porzuci swych korzeni.
Po przesłuchaniu całej płyty spokojnie mogę przyznać, że faktycznie, nie porzuciła. Atmosfera znana z płyt The Gathering (zwłaszcza tych ostatnich) jest wyczuwalna. Dzieje się tak nie tylko ze względu na bardzo charakterystyczne, ujmujące brzmienie głosu Anneke, ale też podobną budowę kompozycji, brzmienie gitar.
Gdyby mi ktoś powiedział, że Air to kolejna płytą Holendrów, uwierzyłbym. Jest co prawda bardziej „piosenkowa”, ale przecież nie da się ukryć, że właśnie w tę stronę The Gathering podążało na kilku ostatnich płytach. Tak czy owak, to solowa płyta „Anki” i to jest wersja obowiązująca ;).
Na płycie dominują spokojne brzmienia. Jak już wspominałem, to krążek zdecydowanie piosenkowy – czas żadnej z kompozycji nie przekracza 6 minut. Anneke zdecydowała się spróbować własnych sił w nieco prostszych formach. Muszę przyznać, że zagubiła przy tym nieco z mrocznej, wciągającej aury, którą miały niektóre dłuższe utwory znane z krążków The Gathering. Zyskała natomiast nieco na przebojowości i chwytliwości.
Płyty słucha się bardzo przyjemnie, można też rzec niezobowiązująco. Znakomity, jak zawsze, głos Anneke świetnie współgra z delikatnymi partiami gitary (mocniejsze brzmienia pojawiają się tylko w końcowej partii Witnesses i You Are Nice). Zgrabną ciekawostką są także pojawiające się w Sunken Soldiers instrumenty dęte.
Skojarzenia? Hm… The Gathering, to oczywiste. Muszę także przyznać, że kilka razy na Air robi się „anathemowo” – chociażby w kompozycjach Ice Water (może to przez tą ostatnią solówkę i męskie wokale w tle?), Trail Of Grief. Z kolei w Lost And Found głos Anneke nieustannie przywodzi mi na myśl Tori Amos. To zresztą bardzo udana kompozycja: delikatna ballada z nieco mocniejszym gitarowym motywem na końcu.
Minimalistycznym akcentem krążka jest utwór Come Wander. Słuchamy delikatnej akustycznej gitary i aksamitnego głosu Anneke. Tak wiem… nagrano setki takich utworów. Ale tego także słucha się bardzo przyjemne.
Air to indywidualne spojrzenie Anneke van Giersbergen na muzykę. Nie odcięła się ona od swych dokonań z The Gathering, ale wyraźnie zaakcentowała, że interesuje ją prostota i lekkość kompozycji. To krążek, który zapewne nie dołączy do grona wybitnych, ale też nie można mu nic poważnego zarzucić. Air jest bardzo melodyjne, dobrze zrealizowane, równe i przyjemne w odbiorze, ale „tego wyjątkowego czegoś”, co skryte jest na Mandylion, Souvenirs, a nawet Home jednak na tej płycie nie ma. To album zasługujący na notę między