Ocena:
8+ Absolutnie wspaniały i porywający album.
27.07.2006
(Gość)
Yorke, Thom — The Eraser
Zaiste piękna jest to płyta. I choć zapewne Thom Yorke nie uniknie licznych porównań do swego macierzystego zespołu(dla niewtajemniczonych: Thom Yorke jest liderem Radiohead), ja traktuje tę płytę w zupełnie innych kategoriach. Kategoriach artystycznej wypowiedzi, której nikt nie jest w stanie Yorke'owi odebrać.
Solowy album lidera Radiohead został nagrany jedynie przy pomocy skromnie wyposażonego laptopa oraz producenta Radiohead, Nigela Godricha.
Jeśli efekt końcowy mielibyśmy porównać z którymkolwiek albumem brytyjczyków, to plasuje się on najbliżej "Kid A", lecz nie jest to porównanie wiążące, gdyż jest to płyta zgoła odmienna. Muzycznie jest skrajnie minimalistyczna, gdyż ogranicza się jedynie do skromnego elektronicznego podkładu, nad którym unosi się piękny głos Yorke'a nadający ton całości.
Jest to muzyka bardzo osobista, i tylko tak do niej podchodząc można doświadczyć prawdziwego piękna i niesamowitego klimatu unoszącego się nad tym albumem.
Już pierwszy utwór daje nam przybliżony obraz całej płyty. Rozpoczyna się od oszczędnych dzwięków fortepianu, po chwili wchodzi elektroniczny bit perkusji i głos Yorke'a. Taka oszczędność odtwórcza utrzymuje się do końca płytyi niewątpliwie hipnotyzuje, bo naprawdę ciężko uwolnić się od tego albumu. Nie będę wymieniał najlepszych utworów z "The Eraser", gdyż jest to integralna całość, na którą składają się wszystkie utwory. Warto za to wspomnieć o zaangażowanych tekstach, traktujących o zagładzie świata poprzez wyniszczanie środowiska naturalnego, broni atomowej, czy wojnie w Iraku.
Doskonały album, który będzie mi jeszcze długo służył. Przynajmniej do następnego albumu Radiohead.