1. The Charm Offensive (7:19) 2. Heaven Alive (6:20) 3. A Homage To A Shame (5:52) 4. Meredith (5:26) 5. Music For A Nurse (8:16) 6. New Pin (5:11) 7. No Tomorrow (7:10) 8. Mine Host (4:10) 9. You Can’t Keep A Bad Man Down (7:36) 10. Ornament The Last Wrongs (9:21)
Całkowity czas: 66:41
skład:
Mike Vennart - guitar, lead vocals
Steve Durose - guitar, vocals
Gambler - guitar
Jon Ellis - bass guitar
Mark Heron - drums
Brytyjski zespół Oceansize zadebiutował w 2003 roku krążkiem Effloresce. Płyta została bardzo ciepło przyjęta przez słuchaczy, ja na ten temat muszę jednak milczeć – jeszcze nie poznałem tego albumu. W ręce trafiły mi natomiast najnowsze dokonania wspomnianej grupy.
Na album „Everyone In To A Position” składa się 10 kompozycji. Dźwiękowa podróż „na właściwe miejsce” trwa niewiele ponad 66 minut. Muzyka balansuje pomiędzy solidnym i nierzadko pełnym furii rockiem (czasem zahaczającym o grunge) a bardziej nostalgicznymi i spokojnymi melodiami, które czasem kojarzą się z dokonaniami formacji takich jak Archive czy Radiohead. Pojawia się również na „Everyone In To Position” trochę elektroniki. Najważniejsze jest jednak to, że wszystkie wymienione elementy złożyły się w posiadającą ujmującą aurę całość.
Kilka słów pochwały należy się wokaliście. Głos Mike’a Vennarta czasem zdaje się pełnić rolę uzupełnienia dla muzyki – innym razem natomiast odgrywa rolę pierwszoplanową. Doskonale wkomponowuje się w klimat poszczególnych piosenek.
Do łagodniejszych kawałków (one najbardziej przypadły mi do gustu) zaliczają się, znakomite –hipnotyzujące i zapadające w pamięć Meredith, Music For A Nurse oraz „floydowe”, ale chyba już nie tak dobre jak dwie poprzednie pozycje: Mine Host . Kompozycje te wplatają się w bardziej energiczne, zróżnicowane utwory, takie jak otwierające krążek The Charm Offensive czy też A Homage To A Shame albo You Can’t Keep A Bad Man Down.
Muszę przyznać, że bardzo lubię kawałek Ornament / The Last Wrongs, który wieńczy „Everyone In To A Position”. Rozpoczyna się dość nieśmiało, trochę powolnie – po chwili jednak pojawiają się energiczne riffy, a później optymistycznie nastrajający (przynajmniej mnie) wokal. Mocnym punktem albumu jest też kompozycja Heaven Alive – mogłaby się ona z powodzeniem stać „wizytówką” płyty z czego sprawę zdali sobie również muzycy, umieszczając ją na singlu.
Everyone In to Position można zaliczyć do wydawnictw udanych. Czasem myślę, że to taki “jesienny” krążek: trochę deszczu, porywistego wiatru i chłodu miesza się tu z pastelowymi barwami i przenikającymi gdzieś przez pożółkłe liście promieniami słońca. Czyż nie ciekawa mieszanka? ;-)